To, że kontekst można, a nawet należy, czytać i interpretować, nie oznacza jednakże, iż posiada on ten sam rodzaj misternie wypracowanej złożoności co dzieło literackie (choć jego stopień złożoności może być porównywalny). Umiłowanie złożonej dynamiki tekstu wraz z jej rozmaitymi trybami .ekspresji - retorycznym, narracyjnym, moralnym, psychologicznym, społecznym - jest tym, co przyciągnęło większość z nas do profesjonalnego nauczania literatury. Przekonanie, że złożoność można docenić i zrozumieć w pełni tylko w oryginale, prowadziło nas, komparatystów, do zgłębiania języków obcych. W miarę rosnącego wpływu opartego na naukach społecznych modelu zdobywania i relacjonowania wiedzy, tym ważniejsza staje się obrona wartości tego, co literatura, we właściwy sobie sposób, wie, i tego, czego nie wie - to znaczy takich pojęć, jak: domyślność, paradoks, fantazja, namiętność, ironia, sprzeczność, ekstremalność. Jednym z głównych zadań, jakie stają dziś przed literaturoznawcami, jest odnowienie sposobów artykułowania wartości literatury, które szanuje zarówno jej indywidualne, subiektywne aspekty - a wśród nich: zmysłową przyjemność słownego kunsztu; cudownie niekonsekwentną grę rzeczywistości i iluzji; czasowe wyzwolenie od czasu i wejście w to, co Maurice Blanchot nazywa przestrzenią własnej śmierci - a także jej społeczne oraz polityczne implikacje i związki. Niedawny zwyczaj akcentowania tych ostatnich trybów sprawiał, że te wymienione wcześniej wydawały się podejrzane - zbyt prywatne, nieodpowiedzialne, hedonistyczne. Skuteczna obrona wartości literatury dla jednostki i społeczeństwa będzie musiała pokazać, że oba tryby są nierozłącznie i produktywnie powiązane ze sobą.
Ze względu na rozległość swojej wiedzy o konstrukcjach literackich i ich funkcjach w różnych kulturach komparatyści dysponują najlepszym warsztatem, by podjąć to ważne zadanie. W dobie wie-lokulturowości lęk komparatysty znalazł w końcu obszar adekwatny wobec pytań, które go zrodziły41.
Przekład. Piotr Sobolczyk
41 Pragnę podziękować Charliemu Altieri, Jonathanowi Aracowi, Howardowi Blochowi i Oldze Matich za cenne uwagi do pierwszej wersji niniejszego wstępu.
Poniższy raport jest trzecim z rzędu raportem przygotowanym dla ACLA i rozpowszechnianym zgodnie z zasadami tej organizacji. Pierwszy z nich, opublikowany w 1965 roku, został przygotowany przez komisję, której przewodniczył Harry Levin; kolejny, ogłoszony w 1975 roku, był owocem pracy grupy, na czele której stał Thomas Greene. Kierunki rozwoju komparatystyki wyznaczone w obu tych dokumentach są uderzająco podobne. Co istotne, raport Greene’a przedstawia nie tyle nowe cele i możliwości rozwoju komparatystyki, lecz raczej stoi na straży tych standardów określonych przez Levina, które miały sprostać dostrzeganym ówcześnie wyzwaniom. Obydwa raporty mocno uwypuklają koncepcję dyscypliny, która dominowała przez większą część lat 50., 60. i 70. Wielu z obecnych członków ACLA uzyskało stopnie doktorskie na wydziałach trzymających się standardów określonych w owych raportach. Jednakże okoliczności historyczne, kulturowe oraz polityczne, w jakich przyszło im teraz pracować, jak również podnoszone przez nich kwestie uległy tak znacznym zmianom od czasu ich własnych studiów, że podejmowane obecnie w ramach dyscypliny praktyki doprowadziły do jej przekształcenia. Nasz raport będzie poświęcony kwestii standardów w kontekście tej głębokiej przemiany.
Aby określić dostrzegany przez nas kierunek obecnej ewolucji dyscypliny, rozpoczniemy od krótkiej analizy dwóch poprzednich raportów. Zgodnie przypisują one gwałtowny, mający miejsce po II wojnie światowej, wzrost zainteresowania komparatystką w Ameryce nowej, intemacjonalistycznej perspektywie, która wymagała, cytując Greene’a, „szerszych kontekstów dla poszukiwania motywów, tematów, rodzajów, jak również szerszego pojmowania gatunków i stylów”. Ten impuls do poszerzenia horyzontu studiów
137