malny procent ludzkości, wiążemy się najczęściej z istotami odmiennego gatunku. Nasza zdolność kochania różni się głęboko od spotykanej w przedmiocie miłości naszej; jest bardziej złożona, ogólniejsza, bogatsza; rozszerza się ona wszystkimi władzami duszy; obudzą nowe procesy refleksji i nowe kształty wyobraźni; każe drgać nowym strunom uczucia, różnorodnie zabarwia naszą tęsknotę, stwarza marzenia nieznane; rozwija sumienie, wywołuje walki, fantastycznymi światłami i widmami rozjaśnia lub mroczy duszę, popycha ją do bohaterstwa, budzi współczucie, intuicję, zdolności, rozwija w nas życie paradoksalne, bujne, natężone, gorące, i rzecz prosta, każe pragnąć tej samej siły i różnorodności uczucia -w istocie kochanej. Czy pragnąc, jesteśmy logiczni? Dwojaka odpowiedź: tak} bo pragnienie wzajemności jest prawem wszelkiego uczucia; i temu prawu podlegamy jak wszyscy; tylko że ich miłość jest ciaśniej-szą, więc też szybko osiąga szczęście. Nie, bo nasze uczucie woła wzajemności równej sobie pod każdym względem, a tej od ludzi nie naszego gatunku niepodobna wymagać. Gdybyśmy ją znaleźli, bylibyśmy także szczęśliwi/Cóż dziwnego, że wtedy, gdy ciałem płacą nam za duszę, czujemy tylko wstręt i próżnię, i uciekamy od widma miłości, i wyrzekamy się jej? Czy wyrzekamy się jej rzeczywiście? Nie, my odrzucamy tylko nie naszą miłość.
Drugi przykład: jeżeli nas natura obdarza twórczością, zwyczaj i warunki czynią z nas autorów,
e *
j
a duma — autorów bez żądzy sławy a z ambicją wielkości. Brzydzimy się wprost rozgłosem, popularnością. Dlaczego? Bo jest ona najlepszym dowodem duchowej wspólności z tłumem, z typem nam obcym i nienawistnym. Mamy odrazę do roli jarmarcznego błazna, do rzemiosła fabrykantów frazesu. Nie chcemy i nie możemy być wcieleniem poglądów, uczuć i pragnień ,,inteligentnej” masy; ona zaś nazywa nas ,.negacją wszystkiego”, zapominając, że sama ,,wszystkim” nie jest. Jesteśmy negacją o tyle, o ile od niej jesteśmy różni, o ile jedna odmiana zwierzęca jest przeczeniem drugiej. Nie umiemy i nie chcemy oszczędzać słuchaczy, ani żebrać pobłażania i uznania u tych, którymi gardzimy najczęściej. W duszy mamy miarę i kryterium swej wartości. Twórczość nasza jest celem w sobie, nie narzędziem rozgłosu. Wcielamy w słowa wfasną duszę, nie duszę umysłowego pospólstwa; wiwat tysięcy byłby nam upokorzeniem. — Czy nam schlebia samotność, że ją przekładamy nad sławę i zrozumienie? Przeciwnie. Gdybyśmy żyli w społeczeństwie złożonym z dusz nam pokrewnych, sława byłaby naszą ambicją, bodźcem i rozkoszą; byłaby probierzem naszej wielkości. Ale myśmy dziś odosobnieni; więc wolimy pogardę małp od ich protekcjonalnie pochlebnych grymasów. My przesyłamy drukiem duszę naszą braciom nieznanym, jak my odosobnionym wśród ludzi jako pociechę, hasło nadziei, pytanie żądne odpowiedzi, lub wreszcie znak życia.
53