— A może, — pomyślała sobie, — gdzieś tu w mrokach czeka, aż się położę — by znienacka pochwycić mię w ramiona?
I rozebrawszy się śpiesznie, legła dysząca na łożu.
Wtem otworzyły się drzwi i stanął w nich oblubieniec. Długą chwilę stał na progu i patrzał. Alli wydało się, jakoby urósł i sczerniał... Krwawe mroki czyniły go strasznym w tej ciszy. Z okrzykiem trwogi utopiła głowę w wezgłowiu.
Drzwi zatrzasnęły się ze świstem. Lekkie stąpanie ustało przy jej łożu. Uczuła, że pochyla się nad nią. Czuła na karku dech szybki, zimny...
Głos ten był zimny, rozkazujący, straszny. Alla odwróciła się gwałtownie.
Nad jej twarzą, mieniąc się piekielną radością i wzgardą, wisiały bezbrewe oczy ojca i jego usta zacięte, sine. Usta te poruszyły się, kurczem szyderczym, odsłaniając zęby:
— Umieraj! —
Zagrzmiał wszechpotężny rozkaz.
Lecz Alla już nie żyła.
♦
Pana młodego znaleziono nazajutrz trupem u drzwi komnaty sypialnej.
ANDRONICE
Miasto Eropolis słynęło na całym świecie z rozpusty swojej i przepychu. I nie było tam troszczących się o chleb powszedni, ni bezdomnych, ni w łachmany odzianych, jeno bogacze wielcy i tłumy niewolników ich.
I nikt nie pracował ciężko, ani się smucił w mieście onym Eropolis. Weselili się jeno, a oddawali kochaniu, sztuce i mądrości. Które miasto wyglądało jak ogród najpiękniejszy, a w gęstwinie drzew stojących w wiecznej wiośnie kryły się, jak zalotnice, białe kolumny lekkich pałaców. A w pałacach tych mieszkali bogacze miasta z tłumami nałożnic i niewolników swoich.
1 rozbrzmiewało codziennie miasto Eropolis śpiewami tłumów półnagich i strojnych w wieńce. 1 przeciągały tak pod światłem słońca w pięknym bezwstydzie swoim. A gdy zapadała noc, wtedy zapalały się ognie różnofarbne i fontanny tęczowe i miasto całe wyglądało jako sen cudny i nieprawdziwy.
A gdy biła północ, wszelaki bogacz z chórami swymi ciągnął do dworu królewskiego, który stał na łagodnym wzniesieniu w środku miasta, a był ze wszystkich najpiękniejszy i największy.
99