m
Uczyńmy to jak najszybciej, bo czas płynie swoim nurtem, a może wieloma nurtami, i nie ma żadnej pewności, że wszystko toczy się w kierunku, w jakim podążał Korczak i co nadawało najgłębszy sens jego życiu.
Powiedzmy sobie otwarcie, że - mimo upływu tylu lat - wciąż jeszcze nie mamy całkowicie jednoznacznej odpowiedzi na kilka bardzo istotnych pytań:
Kam był ten człowiek? Do czego zmierzał? Co zdołał osiągnąć? Dlaczego nieustannie wracamy do jego dorobku życiowego? Kim może i powinien być dla nas dzisiaj?
Jedno wydaje się pewne: był człowiekiem bardzo nietypowym, w pewnym sensie tajemniczym, zagadkowym, dotąd nie rozszyfrowanym. Nie mieścił się - ani za życia, ani po śmierci -w przyjętych stereotypach myślenia o ludziach wybitnych, nieprzeciętnych.
Pozostawił niesłychanie bogatą, a zarazem różnorodną spuściznę pisarską, wciąż jeszcze zbieraną i opracowywaną, po części znaną, ale w znacznie większej części nieznaną lub mało znaną.
Z imieniem Korczaka na ustach i pod jego szyldem podejmowane są od lat najrozmaitsze działania społeczne i pedagogiczne, na ogół szlachetne w swojej intencji, nie zawsze jednak trafne i skuteczne, raczej dość werbalne i przeważnie spektakularne, deklaratywne. Istnieje ogromna rozbieżność między tym, co robił Korczak, a tym, co my robimy, powołując się na niego.
Kiedy był młody i w paryskiej bibliotece „z rumieńcem wzruszenia” na twarzy studiował uczone księgi medyczne, śniła mu się „wielka synteza dziecka”. Do sprawy tej ciągle powracał. Była to jego idee fixe.
Parafrazując słowa Korczaka, mógłbym powiedzieć, że obecnie - gdy nie ma go już wśród nas, a tak wiele chcielibyśmy o nim wiedzieć - śni mi się „wielka synteza Korczaka”: prawdziwego, całego, niepokawałkowanego, wielowymiarowego.
Jest to zadanie dla wielu pokoleń.
6
I. Sięgając do wspomnień