190 Rozdział jedenasty
Les os desjoindent d tous lez;
II 11’a nerf qu’au rompre ne tende1 88
bilion mieści to wszystko w połowie zwrotki — i w sposób o ileż bardziej przejmujący.37 Można jednak rozpoznać tutaj ten sam wspólny wzór:
La mort le jait fremir, pallir,
Le nez courber, les vaines tendre,
Le col enfler, la chair mollir,
Joinctes et nerfs croistre et estendre.2 88
I znów wyobrażenie zmysłowe, które przewija się stale przez wszystkie te obrazy:
Corps femenin, qui tant es tendre,
Poły, souef, si precieux,
Te fauldra il ces maulx attendre?
Oy, ou tout vif aller es cieulx.2 k 89
Nigdzie indziej wszystko to, co przywoływało przed oczy obraz śmierci, nie zostało zgromadzone razem w sposób tak wstrząsający, jak na cmentarzu Niewiniątek w Paryżu. Tam można było aż do trzewi zaznać dreszczu makabry. Wszystkie elementy współdziałały ze sobą, aby nadać owemu miejscu surową świętość, aby ozdobić je barwną grozą, której tak namiętnie pożądało późne Średniowiecze. Już choćby sama myśl o świętych, którym poświęcone były kościół i cmentarz,
0 owych niewinnych dzieciach, ponoszących śmierć zamiast Chrystusa, wywoływała przez ich wstrząsające męczeństwo silne poruszenie i żarliwe emocje, w których rozkoszowała się epoka. Bo oto właśnie zwłaszcza w tym stuleciu |rozwija. się bardzo silnie kult Niewiniątek, jPosiadano kilka re-likwij młodzianków betlejemskich: Ludwk XI ofiarował poświęconemu im w Paryżu kościołowi ,,całe niewinne dzieciątko” 40, zamknięte w wielkim, kryształowym relikwiarzu. Cmentarz Niewiniątek wybierano znacznie chętniej niż inne cmentarze na miejsce spoczynku. Pewien biskup paryski kazał do swego grobu włożyć odrobinę ziemi z cmentarza Niewiniątek, ponieważ nie mógł być tam pochowany.41 Tutaj leżeli obok siebie bogaci
1 biedni, co prawda niezbyt długo, albowiem cmentarz, na którym dwadzieścia parafii miało prawo grzebania, cieszył się takim popytem, że po upływie krótkiego czasu wykopywano ledwie pogrzebane zwłoki i sprzedawano kamienie nagrobne. Powiadano, że ciało rozpada się tam aż do kości w przeciągu dziewięciu dni.42 Czaszki i zwłoki gromadzono potem w kostnicy nad krużgankiem, który z trzech stron otaczał cmentarz; leżały tam tysiącami, na oczach wszystkich, i głosiły naukę o tym, iż wszyscy są równi.43 Pod arkadami tę samą naukę można było obejrzeć i odczytać z malowideł i wierszy Tańca Śmierci. Na urządzenie „pięknej kostnicy” 44 dał między innymi pieniądze szlachetny Boucicaut. Na portalu kościoła książę de Berry, który chciał być w tej świątyni pochowany, kazał wyrzeźbić w kamieniu sceny z Trzech zmarłych i trzech żyjących. Później, w wieku XVI wzniesiono na cmentarzu jeszcze Wielką Śmierć; dziś wystawiona w Luwrze, jest ona( samotnym reliktem tego wszystkiego, co niegdyś tworzyło tam całość. \
Miejsce to było zatem dla 'piętnastowiecznych paryżan czymś takim jak posępny Palais Royal w roku 1789. Pośród nieustannych pogrzebów i ekshumacji odbywała się tam promenada, podczas której spotykali się wszyscy. Obok kostnic znajdowały się kramy, a pod arkadami gromadziły się kobiety lekkich obyczajów. Obok kościoła nie brakowało nawet zamurowanej pustelnicy. Czasem jakiś mnich z zakonu żebrzącego wygłaszał kazanie na tym osobliwym miejscu, które już samo było niejako kazaniem w średniowiecznym stylu. Niekiedy, jak powiada Mieszczanin Paryski, zbierała się tam procesja dziecięca, dochodząca do liczby 12 500 uczestników; wszyscy nieśli świece i towarzyszyli przenoszeniu relikwii świętego młodzianka do Notre-Dame i z powrotem. Urządzano tam nawet fe-tego więc stopnia to, co wzbudzało grozę, stało się rzeczą co-
W dążeniu do bezpośrednio obrazowego przedstawienia zgonu wszystko, co nie dawało się przedstawić, musiało zostać odrzucone; do świadomości docierały zatem tylko bardziej widoczne aspekty śmierci. Makabryczną wizja śmierci nie zna nastroju elegijnego ani subtelności. W istocie ozna-
Wszystkie członki, mięsień każdy Już wydają woń zgnilizny.
Zanim z ciała duch nie wyjdzie,
Serce, które niemal pęka,
Niespokojnie piersią miota,
Ze do grzbietu aż przyrasta.
Twarz zmieniona i pobladła,
Oczy w głowie w słup stanęły,
Głos już zamarł całkowicie,
Język lgnie do podniebienia.
Puls zdyszany pędzi, skacze.
Kości gną się, rozrywają,
Nerw każdy ledwie nie pęka.
Śmierć go otrząśnie y pobłądzi, Nos mu przygarbi, napnie żyły, Szyję mu wezdmie y rozsadzi, Ścięgna y nerwy odrze z siły. (Przeł. Boy, Wielki Testament, W-wa 1954)
Ciałko niewieście, tak wybornie Gładkie, ach więcey niźli trzeba! Musiszże mąk tych czekać kornie? Tak, abo żywcem iść do nieba.
(Przeł. Boy, tamże)