30
stępną staruszkę, może musiałby sprawdzić się, dusząc kochającą go dziewczynę. Teraz katorga określi jasno, kim jest i za co cierpi1. Może on tego właśnie chciał!?
Dlaczego uważamy, że nie jest racjonalny czyn młodego więźnia, który połyka „kotwicę” okrutnie rozdzierającą mu trzewia? Może chodzi mu tylko o to, aby coś zaczęło się dziać? Czy opisany niedawno w prasie zakład dwóch młodzików o zabicie pierwszego z brzegu człowieka jest bez sensu? To przecież jedyne radości świadomego siebie człowieka--przedmiotu. Może byłoby lepiej, gdyby je ograniczył, upił się, odleciał w rytm „Acid drinkers” lub, jak to zalecał Zbigniew Herbert, odważnie poszedł po swoją „ostatnią nagrodę [...] złote runo nicości”2. Może.
Powyższe oznacza, że człowiek-przedmiot, gdy nachodzi go świadomość siebie, jest gotów do akceptacji zaiste przedziwnych rodzajów szczęścia. Taka jest jego samorealizacja, podobna tej, jaką osiąga stary wiarus umierający na polu bitwy i chlipiący ze szczęścia na widok Wodza, dla którego i z którego winy ma honor umierać. Ogromna część historii: dokonywana była przez ludzi, dla których szczęście w cierpieniu dla kogoś było istotną wartością. Być może było obroną przed smutkiem życia dla nikogo.
A co z miłością, gdy „nasze serca należą do siebie nawzajem”? A co z uniesieniem mistycznym? Co ono warte, gdy nie jest ofiarą Najwyższemu? Po co dał się zabić Hamlet? Czy musiał oszaleć Almayer? Jak wytłumaczyć postępowanie dorosłego mężczyzny, do którego przychodzi człowiek, który przedstawia się jako jego Guru i przynosi wiadomość, że Kosmici wybrali go do specjalnych celów? Ponadto każe mu oddać wszystkie pieniądze, porzucić żonę i zamieszkać z kobietą, która została wybrana dla niego miliardy lat temu. Mężczyzna, a właściwie wielu tych mężczyzn — posłusznie wykonują każde polecenie owego nieznanego człowieka. Oddają mu nawet cały majątek. Są to dane z cywilizowanego Poznania. Trudno je wyjaśnić czym innym niż tym, że ludzie ci po kilkudziesięciu łatach życia, ustabilizowani, jako tako wykształceni, chwytają się tej ostatniej okazji bycia kimś znaczącym, wybranymi Na tym pragnieniu żerują też liczne agencje promocyjne, wysyłające listy zaczynające się od słów: „Wybraliśmy Ciebie po długich poszukiwaniach, jako.. ".
Przez wiele stuleci trwania cywilizacja uprzedmiotowiająca ludzi zapewniała porządek społeczny, brak anarchii, dawała każdemu poczucie, że właśnie dzięki uprzedmiotowieniu się zawsze może znaleźć się na swoim miejscu. „Przynajmniej był komuś wiemy” śpiewa w swojej balladzie Tadeusz Chyła o żołnierzu „jeszcze z pierwszej światowej wojny", który po dziś dzień trwa na placówce, na strychu jego domu i „strzela raz po raz zardzewiałymi kulami”, Czy nie na tym polegało szczęście? Tak było i okazuje się, że już nie jest. Okazuje się, że wielu posłusznych chwyta się każdej najbardziej absurdalnej nadziei na życie wykraczające poza brzydką codzienną rzeczywistość. Nie chcą być grzecznymi chłopcami, ale i nie potrafią nie być nimi. Może chcą być jeszcze bardziej grzecznymi chłopcami, ale u innego Ojca? W Indiach, w puszczy Gujany, w śląskim domku z napisem „Niebo”?
Ale to przecież ten porządny świat eksplodował wojną światową, skulił się w mrozie łagrów i dymie krematoriów. Teraz niszczy naszą planetę, pozbawiając ludzi ostatniego miejsca do życia i łudząc ich szansą kolonizacji Marsa. W 1980 roku Czesław Miłosz pisał: jCo sądzić o cywilizacji, która dokonuje zapierających dech odkryć naukowych, wysyła pojazdy na inne planety i zarazem rozpoznaje siebie w takim pisarzu jak Beckett? [...] Jego bohaterowie nie działają, są działani, są też pozbawieni mowy i bełkot jaki trzęsie Lucky’m (bełkot wobec niego nadrzędny) oznacza kpinę z języka [...] człowiek nie ma nic, zawiodły go filozofie, zawiodła Matka-Natura (zostało z niej bezlistne drzewoj"3.
Nietrudno uzasadnić tezę, że popełniają rodzaj samobójstwa ludzie, dla których cokolwiek jest ważniejsze od człowieka.
- Mimo wszystkich negatywnych i wręcz patologicznych symptomów naszej cywilizacji, jest zjawiskiem optymistycznym samo zaistnienie rewolucji podmiotów i w jej wyniku postulat i pragnienie wielu ludzi zwrócenia się do siebie, wykorzystanie własnego umysłu i jego mocy twórczych. Problemy podobne znajdują się coraz częściej w obszarze zainteresowań wielu badaczy, nieraz pod różnymi nazwami. Jest to
Wątek ten powtarza się u Fiodora Dostojewskiego, na przykład w Braciach Kara-mazow.
Por. Przesłanie Pana Cogito.
Cyt. za: Czesław Miłosz. Prywatne obowiązki, Paryż, Instytut Literacki, 1980.