WSTĘP
że język słów nie potrafi oddać rzeczy przeznaczonych dla oczu. Jest w tym ziarno prawdy. Szczególne właściwości przeżycia, wywołanego u nas przez obraz Rem-brandta, można jedynie częściowo ująć w opisie i wyjaśnić. Ograniczenie to odnosi się jednakże nie tylko do sztuki, lecz do każdego przedmiotu doświadczenia. Żaden opis lub wyjaśnienie - czy będzie to słowny portret, którym sekretarka charakteryzuje swego pracodawcę, czy diagnoza lekarska o gruczołach pacjenta - nie przynosi nic więcej poza kilkoma kategoriami ogólnymi w pewnym szczególnym układzie. Uczony buduje modele pojęciowe, które, jeśli mu się powiedzie, będą odzwierciedlać istotę tego, czego pragnął doszukać się w danym zjawisku. Ale wic, że czegoś takiego, jak wyczerpujące przedstawienie przypadku jednostkowego, nie ma, i że zbyteczne jest tworzenie duplikatu rzeczy, która już istnieje.
Podobnie artysta posługuje się kategoriami kształtu i koloru, żeby uchwycić ogólne w szczegółowym. I on nie ma zamiaru powtarzać czegoś, co jest jedyne, ani nie potrafiłby tego zrobić. W gruncie rzeczy wynik jego pracy sam jest przedmiotem czy osiągnięciem jedynym i niepowtarzalnym, świata, przed którym stajemy spoglądając na obraz Rembrandta, nie pokazał przedtem nikt inny; a wkroczenie w ten świat równa się odebraniu szczególnego charakteru i nastroju jego świateł i cieni, twarzy i gestów postaci ludzkich oraz postawy wobec życia, którą przekazuje całe dzieło - odebraniu bezpośredniemu, zmysłami i uczuciami. Słowa mogą i muszą zaczekać, dopóki umysł nie wyłuska z niepowtarzalności doznania cech i spraw ogólnych, uchwytnych przez zmysły, dających się zamenić na pojęcia i nazwać. Wyłuskiwanie ogólnego z dzieła sztuki jest pracochłonne, ale w zasadzie nie różni się niczym od prób opisania natury innych tworów złożonych, jak fizyczna czy psychiczna budowa istot żywych. Sztuka jest wytworem organizmów i prawdopodobnie dlatego nie jest ani bardziej, ani mniej złożona niż same organizmy.
Zdarza się często, że widząc i odczuwając pewne właściwości dzieła sztuki, nie umiemy wyrazić ich słowami. Przyczyną naszego niepowodzenia nie jest to, że posługujemy się językiem, lecz to, że nie nauczyliśmy się jeszcze przekładać postrzeżonych cech na odpowiednie kategorie. Język nie może wykonywać zadania bezpośrednio, gdyż nie jest bezpośrednią drogą do zmysłowego obcowania z rzeczywistością; dostarcza jedynie nazw temu, co zobaczyliśmy, usłyszeliśmy lub pomyśleliśmy. Nie jest narzędziem niewłaściwym, nieprzydatnym w zakresie po strzeżeń - przeciwnie, odnosi się właśnie do doznań postrzeżeni owych. Jednakże analiza postrzeżemowa musi te doznania zakodować, zanim język będzie mógł je nazwać. Analiza postizeżeniowa jest na szczęście ogromnie subtelna i potrafi iść daleko. Dla zbadania i poznania dzieła sztuki wyostrza naszą zdolność widzenia do granic niewidzialnego.
Inne uprzedzenie powiada, że analiza słowna paraliżuje twórczość i pojmowanie intuicyjne. Tu także tkwi ziarno prawdy. Historia i doświadczenia współczesności obfitują w przykłady destrukcyjnego wpływu formuł i recept. Ale czy mamy stąd wnioskować, że w sztuce jedna zdolność umysłu wyklucza drugą? Czy nie jest
prawdą, że zaburzenia występują właśnie wtedy, kiedy jedna z władz umysłowych działa kosztem drugiej? Delikatna równowaga wszystkich uzdolnień człowieka -jedyne, co pozwala mu żyć w pełni i dobrze pracować - zostaje zachwiana nie tylko wtedy, gdy intelekt kłóci się z intuicją, ale i wtedy, gdy uczucia wypierają rozumowanie. Błądzenie po omacku nie jest bardziej twórcze niż ślepe posłuszeństwo wobec praw. Zbyt daleko posunięta autoanaliza bywa równie szkodliwa, jak sztuczny prymitywizm człowieka, który nie chce wiedzieć, jak i dlaczego pracuje. Człowiek nowoczesny może i dlatego musi żyć z niespotykaną dotąd świadomością samego siebie. Zapewne życie staje się przez to trudniejsze - lecz innej drogi nie ma.
Celem tej książki jest omówienie niektórych właściwości widzenia po to, by pomóc je odświeżyć i nadać im kierunek. Jak daleko sięga moja pamięć, interesowałem się sztuką, badałem jej naturę i przeszłość, ćwiczyłem moje oczy i ręce, szukałem towarzystwa artystów, teoretyków i nauczycieli sztuki. Studia psychologiczne zwiększyły to zainteresowanie. Bowiem wszystko, co dotyczy widzenia, leży w sferze dociekań psychologa, nikt też nigdy nie mówił o procesach tworzenia bądź odbioru sztuki z pominięciem psychologii. Jedni teoretycy wykorzystują z pożytkiem odkrycia psychologów. Inni stosują te odkrycia jednostronnie albo nie przyznając się, że to czynią; wszyscy jednak muszą odwoływać się do psychologu, czy to nowoczesnej, czy domorosłej lub stanowiącej pozostałość po dawnych teoriach.
Z drugiej strony niektórzy psychologowie podejmują profesjonalne badania w dziedzinie sztuki. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, iż w przeważającej mierze dodają zaledwie marginesowe przyczynki do naszego rozumienia istoty sprawy. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że psychologowie traktują często działalność artystyczną jako instrument do poznania osobowości ludzkiej, pokrótce tak, jakby sztuka niewiele się różniła od kleksów Rorschacha lub odpowiedzi na ankietę. Albo też poprzestają na tym, co można zmierzyć i policzyć, zawężając swe zainteresowania do pojęć, które wyprowadzili z praktyki doświadczalnej, klinicznej lub psychiatrycznej. Być może, jest to ostrożność uzasadniona, ponieważ sztuka - niepodobna pod tym względem do żadnego innego przedmiotu badań - wymaga znajomości jak gdyby intymnej, znajomości, którą rodzi jedynie długie umiłowanie i pełna oddania wierność. Dobra teoria sztuki musi wyrastać z praktyki, chociaż jej język powinien być inny niż gwara malarzy i rzeźbiarzy.
Moje własne zamierzenia ograniczone są wielorako. Obejmują tylko sztuki plastyczne, a wśród nich - głównie malarstwo, rysunek i rzeźbę. W gruncie rzeczy nacisk na te gałęzie sztuki wcale nie jest dowolny. Sztuki tradycyjne zgromadziły nieprzebraną ilość dzieł wielkiej rozmaitości i piękna. I pokazują różne aspekty formy z precyzją osiągalną jedynie dzięki zręczności ręki i umysłu. Jednakże przykłady te prowadzą do podobnych, choć często zaznaczonych mniej .wyraźnie, zjawisk w fotografice i sztukach wykonawczych. Pożywką dla tej książki była w istocie ana-
2 - Sztuka i percepcja wzrokowa 17