Rozdział 12
i l,n | >i. ,|i 11.111 > I i/s/.cj i dalszej rodziny oraz lekarzy. Po dwu sesjach
i. i .i|» im i zaproponowali rodzinie następujący rytuał. Matka i syn mieli iwui/yc symboliczny grób ojca w sposób wybrany przez siebie oraz przez kolejny rok opłacić msze za jego spokój i w niej uczestniczyć. Na następnej sesji pacjent okazał się znacznie zdrowszy, nie słyszał już głosu ojca, a równocześnie podjął decyzję dokonania jak naszybciej operacji plastycznej twarzy. Nie twierdzimy, że przepisany rytuał wyleczył go ze schizofrenii, z całą jednak pewnością upnożliwił podjęcie decyzji o operacji. Jednym z częstszych rytuałów rodzinnych jest rytuał dni parzystych i nieparzystych. Zachowania różniące członków rodziny, np. zasadniczo odmienne postawy wobec dziecka, są przypisywane rodzicom, ale jedynie w określone dni. Dla odróżnienia od klasycznych rytuałów ta strategia terapeutyczna jest nazywana zrytualizowanym zadaniem.
Praca zespołu mediolańskiego ma bardzo określony format i składa się z kilku następujących po sobie części.
1. Wstępne informacje w trakcie zgłaszenia się rodziny do terapii zbierają sami terapeuci. Przed samą sesją na wspólnym posiedzeniu konstruują wstępną hipotezę dotyczącą sytemu rodzinnego.
2. Pierwsza sesja, na którą zaproszona jest całą rodzina, trwa około godziny.
3. Po niej następuje spotkanie całego zespołu terapeutycznego, tj. prowadzących sesję i pozostających za szybą, w czasie którego omawiany jest dotychczasowy przebieg sesji oraz konstruowana interwencja terapeutyczna.
4. Zespół terapeutyczny wraca do rodziny, aby przekazać jej interwencję końcową.
5. Po zakończeniu sesji zespół zbiera się ponownie, aby omówić reakcję rodziny na interwencję i jeszcze raz przedyskutować przebieg terapii.
Zwolennicy tej szkoły terapii rodzin dopuszczają, a nawet uważają za wskazane przerywanie sesji przez część zespołu siedzącą za jednostronną szybą, jeśli ci ostatni widzą ważny aspekt funkcjonowania systemu rodzinnego, którego nie dostrzega druga część zespołu. Częstotliwość sesji terapeutycznych, które początkowo odbywały się raz na tydzień, zespół mediolański szybko zmniejszył uważając, że optymalnie powinny odbywać się raz na miesiąc, a czasami nawet rzadziej. Po pierwsze, rzadsze sesje pozwalają terapeucie bardziej pozostawać w metapozycji
do systemu rodzinnego. Po drugie, zostawiają systemowi rodzinnemu czas na dokonanie się w nim koniecznych zmian. Ta ostatnia obserwacja wywodzi się z porównania rodzin dysfunkcjonalnych, zwłaszcza schizofrenicznych, z systemem o zbyt bogatej liczbie połączeń wzajemnie się krzyżujących, przeprowadzonego przez cybernetyka Ashby (1956, 1961). Rodziny, podobnie jak systemy cybernetyczne tego typu, wymagają znacznie więcej czasu na przetwarzanie informacji. Zespół mediolański był pierwszym, który tak rygorystycznie przestrzegał pracy zespołowej. Jako optymalną uznano pracę czterech terapeutów, dwoje prowadzących sesję i dwoje za szybą jednostronną. Równie ważne było zróżnicowanie płci terapeutów. Powrócimy do tego zagadnienia w rozdziale o koterapii i zespole terapeutycznym. Do niewątpliwych zasług terapeutów z Mediolanu należy także zwrócenie uwagi na rolę osoby zgłaszającej rodzinę do terapii. Swoje poglądy na ten temat zawarli w dwu ważnych, klasycznych dziś artykułach. W pierwszym pt. Problem osoby zgłaszającej rodzinę (1980) stwierdzili, że skuteczne prowadzenie terapii zależy także od zwrócenia uwagi na osobę zgłaszającą rodzinę do terapii. Jeśli zdarzy się, że powstaje problem w związku z taką osobą, musi on być rozwiązany przed rozpoczęciem leczenia, inaczej ryzykuje się niepowodzeniem terapii. Doświadczenie nauczyło członków zespołu, że osoba taka musi być jak najszybciej zidentyfikowana i zneutralizowana. W przeciwnym przypadku stanie się członkiem systemu rodzinnego nasilającym jego homeostazę. Problem ten jest szczególnie ważny w rodzinach, w których jedna z osób jest psychotyczna. Osobą zgłaszającą rodzinę do terapii była osoba spoza rodziny — często lekarz lub inny terapeuta. W drugim artykule Selvini-Palazzoli i inni (1985) zwróciła uwagę na problem rodzeństwa identyfikowanego pacjenta zgłaszającego rodzinę do terapii. Członkowie zespołu sądzą, że problem powstaje dlatego, ze zgłaszający rodzinę brat lub siostra stawiają siebie w innej pozycji niż reszta rodziny, jakby byli na metapoziomie w stosunku do niej. Tymczasem są to zazwyczaj najważniejsze osoby w grze rodzinnej, głęboko emocjonalnie w nią zaangażowane. Do roli terapeuty należy w takiej sytuacji potraktowanie rodzeństwa zgodnie z tym, jak jest naprawdę, to znaczy jako jednego z „pacjentów”. Tym samym terapeuta nie wyraża zgody na udział w grze rodzinnej na zasadach dyktowanych przez osobę zgłaszającą. Na tym zakończymy omawianie najbardziej charakterystycz-
9 — Terapia rodzin