210 OGRÓD. ALE NIE PLEWIONY
Cóż mówią bramy, baszty i podniosłe wieże?
20 Każda z nich mijające chmury głową rzeże.
Co samej kunszt natury, Wąwel mówi twardy,
Ufając w niedobyte kędy beloardy,
Poważny zamek murów krakusowych broni.
Tu królom biały orzeł koronuje skroni,
25 Tu im berło do rządu, miecz daje do zwady;
Tu złoty frukt znakiem państw koronnej osady.
Tu one, które światu nie wynidą z dziwu,
Świętych kości klejnoty dostały archiwu,
Co pierwej, nim sam poległ, wskrzesił z grobu trupa,
30 Tutecznego wiecznej czci godnego biskupa.
Lecz któż wypisze, czym przy delikackim wczasie Wszytkie zmysły Belweder, nierzkąc oko, pasie.
We drzwiach dziardyn, drugi raj; mają wdzięczne gusty Owoce, zioła zapach; nie masz tu kapusty,
35 Rzepy i której nasze ogrody przywykły,
Boćwiny po litewsku, po naszemu ćwikły;
Same tylko fijory, sałaty, karczochy.
Nie ma nic Kampanija, nic nie mają Włochy,
Gdyby obiad bez chleba. wety bez obiadu 40 Uszły, zaraz bym się jął tych panów przykładu.
Nic go we dnie, nic w nocy ze snu nie ocuci, w. 22 beloarda — tu: baszta, w. 26 zloty frukt — złote jabłko.
w. 29 Mowa o biskupie krakowskim, Stanisławie Szczepanowskim, który miał, według legendy, wskrzesić Piotrowina. w. 31 wczas — wygoda.
w. 32 nierzkąc — a cóż dopiero, nie mówiąc już. w. 33 dziardyn — ogród, w. 37 fijory — kalafiory.
w. 38 Nie ma nic Kampanija — nic ma nic lepszego, nic innego Kampania (Campagna di Roma, prowincja włoska, słynna z piękności i żyzności).
Nie gędzie wrzaskliwa gęś, nie pieją koguci.
Bydła nic masz żadnego; precz gnój, precz folwarki! Melodyjne słowiki, cukrowe kanarki 45 (Nie zawszeć się wijola albo skrzypce godzą)
Wszelkie zabawy i sen południowy słodzą.
Niechże zdrów taki mieszka w Belwederze, komu Wiozą do uciesznego co potrzeba domu,
Co nań sto wsi, a tysiąc pługów nie Podgórze,
50 Czarną, tłustą zawiską rzędzinę gdzieś orze.
Mnie wesoły Belweder, śliczna perspektywa,
Kiedy równa ulega pod pszenicą niwa Albo kłosy, rumieńcem zapalone źrałem,
Lekkim wieniem. zefirów kołyszą się wałem;
55 Kiedy uszykowane szeregami kopy
Pojazdu swego z pola czekają do szopy.
Kościół we wsi, kiedy chcę, rachuję się z duszą,
Nie dbam, choć mnie zegary, choć dzwony nie głuszą; Kompas znakiem południa, kogut posłem świtu;
60 I sen, i obiad zawsze wedle apetytu.
A kiedy matki z swymi łączą się jagnięty,
Znieś organy, znieś wszytkich muzyk instrumenty,
Nie usłyszysz tak różnych i głosów tak wiele.
Co kto lubi, mnie inszej nie trzeba kapele.
6S Cóż oczom piękniejszego może być pozoru.
Gdy sto krów pożytecznych wracając z ugoru,
Jako więc Bachusowe słodkim winem grona Napełniwszy zdojone przynoszą wymiona?
Są psi, sieci, acz u mnie zwierzyna rzecz marna;
10 Lepszy kapłon niż bażant, spasny skop niż sarna, Kiedy z stajnie jelenia albo mi z karmnika
w. 42 gędzie — od ..gąść”: śpiewać.
w. 44 cukrowe — jak z cukru ulepione.
w. 50 zawiska rzędzina — żyzna rola na Zawiślu.