do morza idą, do wodopoju swego, nachylają się słońca coraz nowe
nad doliną małej i ciemnej rzeki, gdzie się urodziłem. Nie mam ani mądrości, ani umiejętności, ani wiary, ale dostałem siłę, ona rozdziera świat.
Ciężką falą rozbiję się o brzegi jego i odejdę, powrócę w wiecznych wód obszary, a młoda fala pianą nakryje mój ślad. O ciemności! Zabarwiona pierwszym blaskiem świtu, jak płuco wyjęte z rozszarpanego zwierza, kołyszesz się, zanurzasz się.
Ileż razy z tobą płynąłem zatrzymany pośrodku nocy,
słysząc głos jakiś nad twoim struchlałym kościołem, krzyk cietrzewi, szum wrzosu w tobie się rozszerzał i świeciły dwa jabłka leżące na stole, albo otwarte błyszczały nożyce —
— a my byliśmy podobni: jabłka, nożyce, ciemność i ja — pod tym samym, nieruchomym, asyryjskim, egipskim i rzymskim księżycem.
Przemieniają się wiosny, mężczyźni i kobiety łączą się, dzieci po ścianach rękami w półsenności wodzą, ciemne lądy rysują palcem umaczanym w ślinie, przemieniają się formy, rozpada się to, co wydawało się
niezwyciężone.
Ale pomiędzy państwami powstającemi z dna mórz, pomiędzy zgasłemi ulicami, na miejscu których wzniosą się góry ze spadłej zbudowane planety, wszystkiemu co minęło, wszystkiemu co minie
I»roni się młodość, czysta jak słoneczny kurz, ani w dobrem, ani w złem nierozmiłowana, pod twoje olbrzymie nogi podesłana, abyś ją gniótł, abyś po niej szedł, abyś poruszał swoim oddechem koło, a od jego ruchu drżała znikoma budowla, abyś jej głód, a innym dawał sól, wino i chleb.
Nic mnie od ciebie nie dzieli.
.leżeli jestem żołnierzem, ty jesteś skrzydłem na hełmie, pociskiem, pożarów kulą, a skoro się ciebie wystrzeli, lo dajesz, na co wszelka żywa zasługuje istota.
•leżeli jestem rolnikiem, ty rękami mojemi pracujesz
nad zniszczeniem
Iraw rozpiętych w ugorach i osuszasz błota, aż wyrastają płody i wódka narodom spragnionym jak manna spływa kroplami w pokorne gardła.
Marzącemu o władzy, ty jak zasłona czarna rozpościerasz się nisko, zakrywając ludzkie domy.
We mgłę bije władca bronzową stopą i jak z żelaza sypią się skry i chór wielbiący prawodawcę grzmi zanim nas nie obejmie pierścień potopu.
Jeszcze nie odzywa się głos rogu zwołujący rozproszonych, leżących w dolinach.
Koło wozu ostatniego jeszcze nie dudni na grudzie. Pomiędzy mną i tobą niema nikogo.