STO
Mit i znak
czcsności, chrzcząc mianem awangardy to, co krytyka potrafi zaasymiłować. Tym sposobem łączy się przemyślnie bezpieczną tradycję z dreszczem nowości.
Z tym że oczywiście to pomieszanie może być jedynie kłopotliwe dla obu pisarzy: dla Butora, bo formalizuje się jego dążenia znacznie mniej formalne, niż by się to mogło zdawać. I dla Robbe-Grilleta, bo o tyle nie docenia się jego formalizmu, o ile czyni się zeń słabość, nie zaś •— jak leży to w jego intencji - świadomy sposób ujmowania rzeczywistości. Może zamiast ujmować {nota bene zawsze mimochodem) młodą powieść w dowolne schematy, lepiej byłoby zastanowić się nad skrajną nieciągłością obecnych poszukiwań, nad przyczynami uderzającego frakcjonizmu, który panuje zarówno w naszej literaturze, jak w ogóle w życiu intelektualnym, i to w chwili, gdy wszystko, jak by się zdawało, narzuca konieczność wspólnej walki.
Argument*" 1958
OSTATNIE SŁOWO O ROBBE--GRILLECIE?
„Nie dawaj im imienia... Mogliby mieć tyle innych przygód..."
(Zaszłego roku w Mertenbadzi*)
Realizm literacki podawał się zawsze za swego rodzaju kopiowanie rzeczywistości.1 Wszystko odbywa się tak, jakby z jednej strony była rzeczywistość, z drugiej — mowa, jakby rzeczywistość wyprzedzała mowę, a mowa miała za zadanie niejako biec za tamtą aż do doścignięcia. Rzeczywistość, która przedstawia się pisarzowi, może być oczywiście wieloraka: psychologiczna, teologiczna, społeczna, polityczna, historyczna, a na* wet zmyślona, przy czym detronizują się one wzajem* nie; rzeczywistości te mają jednak pewną wspólną cechę, która wyjaśnia trwałość ich projekcji - wszystkie i od razu zdają się nasycone znaczeniem: namiętność, występek, konflikt, sen - nieuchronnie odsyłają do jakiejś transcendencji, duszy, bóstwa, społeczeństwa albo nadnatury, tak że wszelka literatura realistyczna jest nie tylko analogiczna, ale także pełna znaczeń.
Wśród tych wszystkich rzeczywistości, psychologicznych i społecznych, przedmiot sam przez się nie miał własnego miejsca; przez długi czas literatura traktowała wyłącznie o świecie stosunków międzyludzkich (jeśli w Niebezpiecznych związkach wspomina się o harfie, to dlatego że służy do ukrywania bileciku miłosnego), a gdy rzeczy, narzędzia, widowiska czy substancje za-częły pojawiać się obficiej w naszych powieściach, to jedynie jako ozdobniki względnie znaki, przywołujące ,stany ducha (krajobraz romantyczny) albo niedolę społeczną (szczegół realistyczny). Jak wiadomo, dzieło Robbe-Grilleta podejmuje problem przedmiotu w literaturze: czy rzeczy są przewodnikami znaczeń, czy -wprost przeciwnie - są wyprane z treści? Czy pisarz może i powinien opisywać przedmiot, nie odwołując się do jakiejś ludzkiej transcendencji? Jaka jest funkcja przedmiotów - wyposażonych lub niewyposażonych w znaczenia - w powieści? Jak sposób opisywania przedmiotów zmienia sens fabuły? konsystencję postaci? sam stosunek do idei literatury? Obecnie, gdy dzieło tego pisarza rozrosło się, a kino nadało mu nowy rozmach i zdobyło dlań nowych odbiorców, pytania te można postawić w nowy sposób. Zależnie od odpowiedzi przekonamy się, że - nie bez udziału samego Robbe-Grilleta - mamy do czynienia z dwoma Robbe-Grilletami: z jednej strony Robbe-Grillet rzeczy bezpośrednich, niszczyciel znaczeń, którego wizerunek nakreśliła nade wszystko krytyka pierwszej fazy, a z drugiej strony -
Les romans de
14*
Przedmowa do pracy Bruce MoriMette’a-Robbe-Grillet, fid. de Minuit, 1963, g. 223.