6o
Mit i znak
i syntezy. Mitolog nie jest nawet w sytuacji Mojżesza -nie widzi Ziemi Obiecanej. Pozytywność jutra zasiania mu całkowicie negatywność dnia dzisiejszego; wszystkie wartości jego przedsięwzięcia dane mu zostały jako akty zniszczenia: pierwsze odpowiadają dokładnie drugim, nie pozostaje nic. To subiektywne ujęcie historii, dla którego drzemiąca siła przyszłości jest j e d y -n i e najgłębszą apokalipsą teraźniejszości, Saint-Just wyraził osobliwymi słowy: „Republika stanowi całkowite zniszczenie tego, co jej się przeciwstawia.” Nie trzeba, jak sądzę, rozumieć go w sensie banalnym: „Trzeba burzyć, zanim się zacznie budować.” Łącznik ma tu znaczenie pełniejsze: dla danego człowieka istnieje rzeczywiście subiektywna noc historii, kiedy przyszłość staje się esencją, esencjalnym zniszczeniem przeszłości.
Mitologowi grozi jeszcze jedno wykluczenie, ryzykuje on mianowicie, że rozpłynie mu się rzeczywistość, którą pragnie odsłonić. Poza językiem samochód Citroen DS 19 jest technologicznie określonym przedmiotem; osiąga pewną szybkość, stawia pewien opór itd. Mitolog jednak nie może mówić o tej rzeczywistości. Mechanik, inżynier, nawet użytkownik mówią o przedmiocie, mitolog skazany jest na metajęzyk. Wykluczenie to ma swoją nazwę — to ideologizm. Żdanowizm piętnował je surowo (nie udowadniając zresztą, że było chwilowo do uniknięcia) w pierwszych pismach Luk&csa, w lingwistyce Marra, w pewnych pracach Benichou, Goldmanna, przeciwstawiając mu niedosiężną ideologiom resztę rzeczywistości (jak język w ujęciu Stalina). Co prawda, ideologizm rozwiązuje sprzeczności wyalienowanej rzeczywistości nie dzięki syntezie, lecz dzięki amputacji (żdanowizm i tego nawet nie potrafi) : wino jest obiektywnie dobre, a równocześnie dobroć wina jest mitem - oto kwadratura koła. Mitolog radzi sobie, jak umie; zajmować się będzie dobrocią wina, nie zaś samym winem, podob-
Mit dzisiaj
61
nie jak historyk ideologią Pascala, a nie samymi Myślami.1*
Są to chyba kłopoty epoki: dziś możliwy jest jeden tylko wybór - między dwoma równie przesadnymi metodami: można stawiać albo na rzeczywistość całkowicie nasyconą historią i ideologizować, albo, przeciwnie, na rzeczywistość ostatecznie nieprzenikalną, nieskazitelną - czyli poetyzować. Słowem, nie widzę tymczasem syntezy między ideologią a poezją (przez poezję rozumiem, bardzo ogólnie — poszukiwanie sensu rzeczy, który nie może zostać wyobcowany).
Zapewne miarą obecnej alienacji jest to, że nie możemy uchwycić rzeczywistości inaczej niż chwiejnie, niepewnie. Żeglujemy nieustannie między przedmiotem a jego demistyfikacją, niezdolni uchwycić całości: jeśli zgłębiamy przedmiot, wyzwalamy go, ale niszczymy; jeśli zostawimy mu cały jego ciężar, ocalimy go, lecz zmistyfikujemy. Wydaje się więc, że na jakiś czas jeszcze skazani jesteśmy na to, by zawsze z przesadą mówić o rzeczywistości. Zapewne ideologizm i jego przeciwieństwo są jeszcze postępowaniami magicznymi, pełnymi przerażenia, oślepłymi i zafascynowanymi rozdarciem świata społecznego. Szukać jednak trzeba pogodzenia rzeczywistości i człowieka, opisu i wyjaśnienia, przedmiotu i wiedzy.
wrzesień 1956
Przełożyła Wanda Błońska
14 Tu, w tych mitologiach, niekiedy przechytrzałem: bolejąc nad tym, że pracuję na wciąż ulatniającej się rzeczywistości, zacząłem ją przesadnie pogrubiać, nadałem jej zdumiewającą spoistość, napisałem kilka substancjalnych psychoanaliz przedmiotów mitycznych.