86 Mit i znak
stawiając tylko idealny rysunek. Królują tu błyszczące kule, lekkie pałeczki, gięte meble, sztuczne jedwabie, zgrzytliwe biele i połyskliwe maczugi: wizualny luksus podkreśla łatwość wyrażającą się w płynności ruchów i jasności substancji. Raz mężczyzna zmienia się w prostopadłe oparcie, w drzewo, wokół którego oplata się kobieta-powój; raz znowu cała sala uczestniczy w poczuciu istnienia rozpędu, ciążenia, nie tyle pokonanego, ile wysublimowanego przez nowe odbicie. W tym metalicznym świecie zjawiają się nagle mity zarodkowego odrodzenia, nadając obrazowi pracy legitymację bardzo starych, naturalnych ruchów: przyroda jest bowiem zawsze symbolem ciągłości, a więc - koniec końcem - tego, co łatwe.
n u-
Cała ta mięśniowa magia music-hallu jest głęboko miejska: nie przypadkiem music-hall jest pochodzenia anglosaskiego. Narodził się w świecie nagłych urbanistycznych koncentracji i wielkich kwakierskich mitów pracy: wywyższenie przedmiotów, metali i wymarzonych gestów, sublimacja pracy nie poprzez jej uświęcenie, jak w folklorze wiejskim, ale przez magiczne zmazanie - wszystko to uczestniczy w „sztuczności” miast. Miasto odrzuca ideę przyrody bezkształtnej, ogranicza przestrzeń do ciągłości solidnych, błyszczących, wyprodukowanych przedmiotów, którym działanie artysty nadaje właśnie cudowny statut wyłącznie ludzkiej myśli. Praca, zwłaszcza zmitologizowana, każe materii nieść szczęście, ponieważ widowiskiem wywołuje wrażenie, iż materia została pomyślana, przedmioty - rzucane, chwytane, obracane, zmetalizowane, połyskujące od ruchów, nieustannie dialogujące z gestem - tracą tutaj swą ponurą, pełną uporu absurdalność: sztuczne i użyteczne, przestają na chwilę dzi ć.
DAMA KAMELIOWA
Teatry wystawiają jeszcze, nie wiem gdzie na świecie, Damę kameliową (niedawno grano ją także w Paryżu). Ten sukces winien obudzić czujność: mitologia Miłości, cechująca melodramat Dumasa, dotrwała prawdopodobnie do dzisiaj, albowiem alienacja Małgorzaty Gautier na rzecz klasy panów nie różni się w swojej istocie od wyobcowania współczesnych drobnomiesz-czanek, żyjących w świecie podobnie podzielonym na klasy.
Otóż centralnym mitem Damy kameliowej jest nie tyle Miłość, ile Uznanie. Małgorzata kocha, aby zostać uznaną i dlatego jej miłość - czy też raczej męka -przychodzi cała „skądinąd”, od mężczyzny. Armand zaś (syn wysokiego urzędnika skarbowego) wyraża miłość klasyczną, mieszczańską, odziedziczoną po kulturze esen-cjalistycznej; echa takiej miłości odnajdziemy w analizach Prousta. Jest to miłość, która rozdziela, miłość właściciela porywającego łup; miłość całkowicie uwe-wnętrzniona, która tylko chwilami rozpoznaje istnienie zewnętrznego świata, i to zawsze w poczuciu krzywdy, frustracji, jak gdyby świat był nieuchronnie groźbą kradzieży (zazdrości, kłótnie, nieporozumienia, niepokoje, oddalenia, zmiany nastroju itp.). Miłość Małgorzaty jest całkiem przeciwstawna. Małgorzatę wzruszyło to, iż została uznana przez Armanda; namiętność, która się w niej później obudziła, była tylko nieustanną prośbą o odnowienie uznania. Poświęcenie kurtyzany, która na prośbę pana Duval-ojca zrezygnowała z Armanda, nie było (wbrew całej frazeologii) moralne, ale raczej egzystencjalne. Było logiczną konsekwencją chęci, by zostać uznaną; było lepszym i wyższym (znacznie wyższym niż miłość) środkiem, dzięki któremu świat panów uznał Małgorzatę. Jeśli zaś ukrywa ona swoje poświęcenie i nadaje mu maskę cynizmu, to tyl-