Levi-Strauss
Jenny Wren (czyżyk), Tom Tit (sikora), Jack Daw (kawka), Robin Redbreast (drozd) itd. Różnica polega na tym, że „nie-czlowiecze” imiona psów są imionami indywidualnymi, podczas gdy „człowiecze” imiona ptaków odnoszą się do wszystkich przedstawicieli danego gatunku. Jest to rozróżnienie między metonimicznym a metaforycznym typem kojarzenia symboli, co już omawialiśmy wcześniej (s. 62-69). Levi-Strauss komentuje to w następujący sposób:
Jeśli gatunki ptaków, łatwiej niż inne klasy zoologiczne, otrzymują ludzkie imiona, to dlatego, że mogą sobie pozwolić na podobieństwo do ludzi, właśnie tym bardziej, że się tak od nich różnią. Ptaki pokryte są piórami, mają skrzydła, są jajorodne i - również fizycznie - różni je od ludzkiej społeczności środowisko, w którym mają przywilej poruszania się. Stąd więc ptaki tworzą społeczność niezależną od naszej, lecz która z racji tej niezależności ukazuje nam się jako inna i zarazem homologiczna do tej, w której żyjemy; ptak jest miłośnikiem swobody, buduje sobie mieszkanie, gdzie mieszka z rodziną i gdzie karmi swoje młode, często utrzymuje stosunki towarzyskie z innymi członkami swego gatunku, komunikuje się z nimi za pomocą środków akustycznych przypominających mowę artykułowaną.
Zatem wszystkie obiektywne warunki składają się na to, byśmy pojmowali świat ptaków jako społeczeństwo ludzkie w przenośni. Zresztą, czy na innym poziomie światy te nie są dokładnie paralelne? Mitologia i folklor niezliczonymi przykładami potwierdzają częstość występowania tego sposobu reprezentacji [...].
Jeśli chodzi o psy, sytuacja jest symetrycznie odwrotna. Psy nie tylko nie tworzą niezależnego społeczeństwa, lecz jako zwierzęta „domowe” stanowią część społeczności ludzkiej, zajmując w niej jednak miejsce tak skromne, że nie przychodzi nam na myśl nazywać ich, wzorem niektórych Australijczyków i Indian amerykańskich, na sposób ludzki - gdy chodzi czy to o imiona własne, czy o terminy pokrewień-
Słowa i rzeczy
stwa. Wręcz przeciwnie, przeznaczamy dla nich specjalną serię: Azor, Medor, Sułtan, Fido, Diana (to ostatnie niewątpliwie imię ludzkie, lecz traktowane głównie jako mitologiczne) itd., które niemal bez wyjątku są jak imiona sceniczne, tworzące serię równoległą do imion, jakich używa się na co dzień, czyli - mówiąc inaczej - są imionami metaforycznymi. W konsekwencji, kiedy stosunek pomiędzy gatunkami (ludzkim i zwierzęcym) jest społecznie pojmowany jako metaforyczny, to stosunek między odpowiednimi systemami nazewnictwa przybiera charakter metonimiczny; kiedy zaś stosunek pomiędzy gatunkami pojmowany jest jako metonimiczny, to systemy nazewnictwa nabierają charakteru metaforycznego.
{Myśl nieoswojona, s. 308-310)
Sęk w tym, że każdy miłujący zwierzęta Anglik natychmiast zauważy, że tych szerokich francuskich uogólnień nie da się utrzymać po przepłynięciu kanału La Manche. Bardzo wiele angielskich psów ma takie same imiona jak nasi przyjaciele-ludzie! Zaraz potem Levi--Strauss czyni dalsze uczone uogólnienia na temat imion nadawanych krowom przez francuskich chłopów:
Otóż imiona, jakie dajemy bydłu, pochodzą z serii innej niż imiona ptaków czy psów; są to zazwyczaj terminy opisowe, nawiązujące do koloru sierści, postury, temperamentu: Gbur, Krasula, Białka, Miła itd. Często imiona te mają charakter metaforyczny; różnią się jednak od imion dawanych psom w tym, że są epitetami pochodzącymi z łańcucha syntagma-tycznego, gdy te drugie pochodzą z serii paradygma-tycznej; zatem pierwsze uwydatniają raczej mowę, a drugie raczej język.
(Myśl nieoswojona, s. 310-311)
Tu znowu Anglicy się wyłamują, ale co dopiero, kiedy dochodzimy do koni wyścigowych! Cały kłopot w tym, że Levi-Strauss zawsze chce swoje przykłady upchnąć w formy doskonale symetryczne:
109