nięciera wieku szkolnego nie jest naprawdę zdolne do uchwycenia dwu wspomnianych pojęć, bez których ro-zumienie abstrakcyjne jest niemożliwe. Małe dziecko przed osiągnięciem wieku ośmiu—dziesięciu lat może rozwinąć wyłącznie pojęcia uosabiające, oparte na własnym doświadczeniu. Tak więc, skoro rośliny rosnące w ziemi dostarczają mu pokarmu, podobnie jak matka dostarczała mu pokarmu własnej piersi, to ziemię uważać może za matkę czy bóstwo żeńskiej płci, lub przynajmniej za jego siedzibę.
Nawet-małe dziecko wie w pewien sposób, że pochodzi od swoich rodziców; dlatego przemawia do niego wyobrażenie, że wszyscy ludzie i miejsca, w których żyją, zostały stworzone przez nadludzką postać nie różniącą się wiele od rodziców — przez jakieś bóstwo męskiej lub żeńskiej płci. Ponieważ rodzice strzegą dziecka w domu, zaspokajając jego potrzeby, więc wierzy ono w naturalny sposób, że istota do nich podobna, tylko o wiele potężniejsza, która jeszcze więcej wie i jeszcze więcej może — anioł stróż — chronić je będzie podob- ■ nie w świecie.
W odczuciu dziecka zatem porządek świata uksztai- I towany jest na obraz ładu, jaki stwarzają dziecku ro- I dzice i tego, co dzieje się w rodzinie. Starożytni Egip- I cjanie, podobnie jak dzieci, uważali, że niebiosa to I istota macierzyńska („Nut”), która w opiekuńczy sposób pochyla się nad ziemią i nad nimi, łagodnie wszystko otulając.** Pogląd taki nie stanowi wcale przeszkody | w późniejszym dochodzeniu do bardziej racjonalnego ! sposobu widzenia świata, przynosząc — wówczas, kiedy to właśnie jest najbardziej potrzebne — poczucie bezpieczeństwa, któreś kolei później, gdy czas po temu dojrzeje, pozwala rozwinąć się pełnej racjonalności. Życie na malej planecie otoczonej bezkresną przestrzenią zdaje się w oczach dziecka skazywać na przerażającą samotność i na chłód — co stanowi przeciwieństwo najistotniejszych pragnień dziecka. Oto dlaczego starowt nym potrzebna była myśl, że osłania ich i dostarcza im
lis
ciepła otulająca istnoić macierzyńska. Odbieranie war-tości podobnemu wyobrażeniu opiekuńczemu z tej racji, źe jest tylko dziecięcą projekcją potrzeb niedojrzałego umysłu — byłoby ograbianiem dziecka z ważnego elementu przyczyniającego się do jego poczucia bezpieczeństwa i do spokoju, który bardzo długo jest mu nieodzowny.
Oczywiście, tego rodzaju wyobrażenie o istnieniu opiekuńczej, niebiańskiej matki może mieć ograniczający wpływ na umysłowość dziecka, jeśli przywrze ono do tego wyobrażenia na zbyt długi czas. Ani dziecięce projekcje, ani uzależnienie od istot opiekuńczych będących wytworem wyobraźni — takich jak anioł stróż, który strzeże nas, gdy śpimy lub gdy realna matka jest nieobecna — nie dają prawdziwego poczucia bezpieczeństwa; ale póki nie można go sobie w pełni zapewnić samemu, wspomaganie się tego rodzaju projekcjami i wyobrażeniami lepsze jest niż poczucie całkowitego braku bezpieczeństwa. Pozwala to bowiem dziecku (mimo że częściowo w grę wchodzą tylko wyobrażenia) nabrać zaufania do życia, co z kolei niezbędne jest, aby dziecko mogło mieć zaufanie do siebie. A właśnie dzięki zaufaniu do siebie może ono uczyć się rozwiązywania problemów życiowych w sposób, jaki mu wskazuje własna dojrzewająca racjonalność. W końcu dziecko rozpoznaje, że to, co brało dosłownie — wyobrażenie ziemi jako matki — jest tylko symbolem.
Jeśli na przykład dziecko nauczyło się z baśni, te istota, która przy pierwszym zetknięciu wydawała się odpychająca i budziła poczucie zagrożenia — może przemienić się w istotę przyjazną i wspomagającą, będzie ono gotowe przyjąć, że nieznane dziecko, które widzi pierwszy raz i które budzi w nim lęk — także może przemienić się w miłego towarzysza. CW*ara W „prawdziwość” baśni dodaje mu odwagi^y nie wy-'*' colać się pod wpływem pierwszego wrażenia, jakie sprawia obcy przybysz. Pamiętając, że bohaterowie wieli baśni doznawali powodzenia w życiu, ponieważ zdo-
111