199
Czego potrzebuje współczesna archeologia?
Doświadczony odprowadził ją wzrokiem, aż zniknęła za kurtyną oddzielającą następną kabinę.
— Chłopcze - zaczął po chwili - chcę ci zadać hipotetyczne pytanie. Powiedzmy, że kopiesz siedemnastowieczne stanowisko Indian Arikara z Południowej Dakoty. Masz dużo śmieci - motyka z łopatki bizona, fragmenty fajek, nieobrobiony kwarcyt, fragmenty naczyń z ornamentem sznurowym. Jak to wszystko zinterpretujesz? Do pomocy masz osiemnastowieczny opis Arikara i raport z analizy śmieci w Tucson. Co wybierzesz?
— Chyba znasz moją odpowiedź.
— Dlaczego wobec tego mam wrażenie, że tych dwóch wybrałoby raport na temat odpadków w Tucson?
— Ponieważ ty nadal wierzysz w kulturę, a oni są zainteresowani badaniem zachowań ludzkich.
— Wydaje mi się, że masz rację — powiedział Doświadczony. Wydaje mi się, że wierzę w coś, co nazwalibyśmy „kulturą Arikara”, i sądzę, że każdy, kto chce badać stanowiska Arikara, powinien coś o niej wiedzieć.
— Przypuśćmy na moment, że jesteś, jak sugeruje Erie Wolf w swym artykule w „Timesie”, jednym z tych, co już nie uznają badania kultury jako podstawy wyjaśnienia zachowań człowieka. Załóżmy, że wierzysz w to, że zachowanie może być wyjaśnione przez prawa uniwersalne, doświadczenia psychologiczne, lub też strategie wymuszane sytuacją ekonomiczną. Wtedy nie ma znaczenia, czy twoja interpretacja jest oparta na danych etnohistorycznych, czy też pomocne są informacje zebrane w inny sposób, np. poprzez analizę współczesnego, dwudziestowiecznego społeczeństwa, prawda?
— Oczywiście. I to w rezultacie upraszcza archeologię - podsumował Doświadczony.
Przerwał, bowiem Dziecko-Lat-Siedemdziesiątych i Nowonarodzony Filozof wrócili na swoje miejsca z notesami pełnymi danych na temat zachowań ludzkich i twarzami rozognionymi sukcesem.
— Czy coś straciliśmy? — zapytało Dziecko.
— Niewiele — odpowiedział Doświadczony. Właśnie miałem zamiar zapytać mego przyjaciela, dokąd, jak sądzi, zmierza antropologia teraz, kiedy kultura nie jest już jej centralnym paradygmatem.
— Rzeczywiście, zastanawia mnie to — przyznałem. Odnoszę wrażenie, że antropologia dryfrije jak pozbawiony steru statek. Wydaje mi się, że nasza dziedzina może się rozpaść na tuzin mniejszych dyscyplin, które podążą własnymi drogami. Jakoś przestała już być tak fascynująca, jak była kiedyś. Coraz mniej studentów zapisuje się na studia, a o rynku pracy to aż szkoda mówić. Podejrzewam, że jednym z powodów jest to, że antropologia nie oferuje nic ciekawego, nie może się dobrze sprzedać konkurując z bardziej zintegrowanymi i agresywniejszymi dziedzinami3.
5 Np. geografią [uwaga L.R. Loznego]