Frank pozostał za kierownicą. Jego pasażerka wysiadła sama na wybrukowany dziedziniec. Ma na nogach delikatne pantofelki na bardzo wysokich obcasach, więc musi uważać, by stąpać po miejscach najmniej wyboistych. Lecz nie krępuje to zupełnie swobody jej ruchów, zdaje się w ogóle niczego nie zauważać. Zatrzymuje się przy przednich drzwiach wozu i ponad całkowicie opuszczoną szybą .pochyla się ku szarym oparciom siedzenia.
Biała suknia o szerokiej spódnicy znika niemal do pasa. Głowa, ramiona i część tułowia wsunęły się do samochodu, uniemożliwiając jednocześnie obserwację tego, co dzieje się wewnątrz wozu. A... prawdopodobnie zabiera sprawunki poczynione w mieście, żeby je wziąć ze sobą. Lecz jej lewy łokieć znowu wysuwa się na zewnątrz, a zaraz po nim przedramię, przegub ręki i dłoń, która opiera się o kant karoserii,
Pozostaje jakiś czas w tej .pozycji, po czym wynurzają się wyraźnie zarysowane w pełnym świetle dnia ramiona, szyja i głowa o ciężkich czarnych włosach, zbyt luźno upiętych i nieco rozburzonych i wreszcie prawa dłoń trzymająca lekko za sznurek malutką, zieloną paczuszkę.
Lewa ręka, pozostawiwszy odciski czterech palców na zakurzonej listwie samochodu, szybko przywraca do porządku uczesanie; jednocześnie A... odwraca się od niebieskie-
go auta i obejrzawszy się raz jeszcze za siebie zmierza swym zdecydowanym krokiem ku drzwiom prowadzącym do domu. Wyboista powierzchnia dziedzińca jakby się wyrównywała pod jej stopami, gdyż A... idzie nie patrząc pod nogi.
Wreszcie przystaje w drzwiach wejściowych; zamknęła je za sobą. Z tego miejsca widzi cały dom w amfiladzie: najobszerniejszy pokój w budynku, na lewo salon, na prawo jadalnia, w której nakryto już do obiadu, główny korytarz (w nim po bokach pięcioro zamkniętych drzwi, troje na prawo, dwoje na lewo), taras, jego ażurową balustradę, a poza nią przeciwległe zbocze doliny.
Począwszy od najwyższego punktu stok dzieli się na trzy części: nieforemny, nie-uprawny pas gęstwiny i dwie należące do plantacji działki, obsadzone w różnym czasie. Gęstwina ma rudawą barwę i usiana jest tu i ówdzie zielonymi krzakami. Najbardziej okazała, największa kępa drzew wyznacza na stoku najwyżej położony punkt, do jakiego 'Sięga w tym sektorze plantacja; mieści się on w rogu prostokątnej działki, leżącej ukośnie w stosunku do pochyłości terenu, gdzie naga ziemia prześwituje jeszcze między żółtymi pióropuszami liści. Niżej, na drugiej parceli mającej kształt trapezu, właśnie odbywają się zbiory: białe krążki, duże jak talerze, widoczne przy samej ziemi, w miejscach, gdzie ścięto pnie, są prawie tak liczne
6*