l o KyneK Kapitałowy...
Rynek pieniężny, w wąskim ujęciu, jest ośrodkiem handlu pomiędzy bankami ich należnościami, utrzymywanymi na rachunku rozliczeniowym w banku centralnym. Jeżeli stronami takich transakcji są banki komercyjne, to ich rezultatem staje się poziome wyrównanie płynności w sektorze bankowym. Udział w tego typu transakcjach banku centralnego i banków komercyjnych prowadzi do pionowego wyrównywania płynności w sektorze bankowym. W końcowym efekcie - w obydwu przypadkach - regulacji poddawany jest potencjał kredytowy banków komercyjnych. Właśnie siła wpływów regulacyjnych banku centralnego sprawia, że nie tworzy on szczególnie sprzyjającego terytorium dla inżynierii finansowej. W szerszym aspekcie problem ten dotyczy przesłanek regulacji sektora bankowego. Potrzebę funkcjonowania nadzoru bankowego tłumaczy między innymi teoria zawodności rynku. Przesłanki regulowania sektora bankowego wyprowadza ona z konstatacji anomalii w procesie konkurencji: naturalnego monopolu, niszczącej konkurencji i tzw. efektu zewnętrznego. Ponieważ rynek jest zawodny, konieczna staje się ochrona systemu publicznego - ochrona interesów depozytariuszy i wierzycieli instytucjonalnych oraz zapobieganie krachowi w całym systemie finansowym. W innym podejściu, lecz również mieszczącym się nurcie tradycyjnej argumentacji, interwencjonizm państwa w sektorze bankowym uzasadnia się względami „porządku monetarnego”. Spróbujmy wyodrębnić węzłowe punkty tego wywodu. Ponieważ państwo objęło, na zasadzie monopolu, „produkcję pieniądza”, to powinno objąć również - przez analogię do odpowiedzialności spoczywającej na każdym producencie - odpowiedzialność za funkcjonowanie systemu monetarnego. Z kolei, nierozerwalność więzi między systemem monetarnym i systemem bankowym uzasadnia odpowiedzialność państwa za pośredników finansowych - właśnie za banki. Każda ingerencja państwa zmienia jednak warunki konkurencji w sektorze bankowym. Nadzór nad pojedynczym bankiem może więc mieć tylko cechy regulacji systemowej i nadto zorientowanej rynkowo. Jak twierdzi Otmar Issing, członek Dyrektoriatu Bundesbanku, możliwe oddziaływania finansowych instrumentów pochodnych na zachwianie stabilności systemów finansowych powinny zajmować centralne miejsce w dyskusjach nad pociągnięciami regulacyjnymi władz monetarnych.
Praktycznym wymiarem tego problemu zajął się Bazylejski Komitet ds. Nadzoru Bankowego, tworząc w grudniu 1994 roku zasady nadzoru ostrożnościowego nad działalnością banków w zakresie produktów pochodnych. Podłożem tych regulacji była oczywiście konstatacja rozprzestrzeniania się nowych instrumentów finansowych, wypierających tradycyjne produkty bankowe (przy czym produkty te cechuje trudny do przewidzenia profil ryzyka). W dokumencie zwrócono między innymi uwagę na możliwe konsekwencje utraty wypłacalności przez dużych kontrahentów na rynku derywatów w postaci uruchomienia „efektu domina” w całym sektorze bankowym.
Globalizacja rynków finansowych zmniejszyła efektywność regulacyjną banków centralnych zwłaszcza na rynkach walutowych, ponieważ zasięg interwencji stawał się coraz mniejszy w stosunku do dynamicznie rosnącej skali obrotów na rynkach walutowych [49, s. 61]. Dotychczas nie definiowany rynek walutowy obejmuje całokształt transakcji wymiany walut wraz z instytucjami pomagającymi je przeprowadzać (głównie bankami komercyjnymi) oraz zespół reguł porządkujących przebieg transakcji walutowych, a także ogół urządzeń i czynności prowadzących do ich zawierania [por. 58, s. 168]. Walorem tego ujęcia jest niewątpliwie szerokie podejście do definiowania rynku, przez uzupełnienie, tego co nazwaliśmy wcześniej „centralnym fragmentem”, definicji o trzy elementy:
1. wskazanie na instytucje organizujące handel,
2. odwołanie się do zasad jego prowadzenia,
3. przypomnienie, że realizacja transakcji wymaga stworzenia odpowiedniej infrastruktury techniczno-organizacyjnej.
Wolno zauważyć, że wspomniane wyżej elementy mają charakter uniwersalny i dlatego mogą pojawiać się w konstruowaniu definicji innych segmentów rynku finansowego.
Niewątpliwie rynek walutowy jest bardziej właściwym, niż rynek pieniężny, terytorium ekspansji produktów pochodnych. Brak zewnętrznej wymienialności polskiego złotego oraz słabo jeszcze postrzegane przez uczestników rynku zagrożenia związane z ryzykiem kursowym powodują, że polski rynek walutowy nadal oczekuje na moment jakościowego przełomu. Zapowiedzi przełomu w ustawodawstwie dewizowym, systematyczne obniżanie tempa pełzającej dewaluacji złotego oraz poszerzenie dopuszczalnego pasma wahań kursu walutowego to rozwiązania zmierzające w dobrym kierunku (jeżeli zgadzamy się z tezą że ma on poszerzyć pole zastosowań derywatów, choćby w ochronie przed skutkami ryzyka zmian kursów).
Stanowiąc względnie autonomiczne cząstki systemu finansowego i zachowując cechy specyficzne, poszczególne segmenty rynku finansowego układają się jednak we wspomniany na samym wstępie koherentny system. Co najmniej dwa argumenty przemawiają na rzecz tezy o silnej więzi tych trzech rynków. Po pierwsze, z punktu widzenia