LXXXVIII IV RECEPCJA .WICHROWYCH WZGÓRZ"
kaznodzieja tej sekty, William Grimshaw, bliski współpracownik samego założyciela ruchu metodystów, Johna Wesleya. Pamięć o jego świątobliwym życiu, dobrych uczynkach i talencie krasomówczym była tu ciągle jeszcze żywa; metódystka, Tabithi [ Aykroyd, która znała jeszcze starych ludzi, dobrze gp pamiętających, lubiła o nim opowiadać dzieciom, a niewątpliwie i ciotki miała wiele wspomnień i wrażeń ze swych kontaktów z meto-: dystami. Pan Brontć utrzymywał z nimi przyjazne stosunki j w okresie gdy poznał swoją żonę, a nawet uczył przez jakiś cza w nowo otwartej szkole metodystów w A i reda le. W tym czasie stykał się z kaznodzieją metodystów, Ja beżem Buntingiem, zna-1 nym z agresywnych, gromiących kazań. Satyryczny obraz jabea’ Branderhama przypisuje się zwłaszcza opowiadaniu pana Bronte' o kazaniu wygłoszonym przez Jabeza Buntinga, jakie słyszał na uroczystości otwarcia kaplicy szkolnej Woodhousc Grovc Aa-' demy w r. 18121. Choć Emily Bronie w Wichrowych Wzgórzach| daje w różnych epizodach (głównie ze służącym Józefem) satyryczny obraz religijnego ferworu metodystów, i wyraźnie id wpływowi się opierała, wszyscy domownicy poniekąd /najdowś j się w zasięgu tego wpływu, nie tylko ze względu na stalą obecności w domu dwóch wyznawczyń tej sekty (ciotki i Tabithy), tea| również ze względu na ogólną atmosferę — tym bardziej w domu| pastora -— gorących kontrowersji i konfliktów religijnych owyds czasów. Uwzględnienie tego motywu w powieści znacznie wzna-i ga autentyczność kolorytu lokalnego.
IV. RECEPCJA „WICHROWYCH WZGÓRZ”
Wiek XIX. Podczas gdy Jaru Izyrt Charlotte Bronie, paiyc nująca opowieść o ubogiej sierocie, która mimo przeciwno#| zdobyła wykształcenie, utrzymywała się z własnej pracy, a
niezłomnym zasadom moralnym zdobyła także miłość, męża i pozycję społeczną — trafiła w gust epoki (choć nawet i ona zdawała się zbyt śmiała), Wichrowe Wzgórza zaszokowały publiczność i krytyków swą odrębnością od bieżących mód i standardów literackich, obyczajowych i moralnych. Nie była to powieść budująca, nie zakładała i nie wskazywała określonych wzorców zachowania, nie narzucała określonej interpretacji i zdawała się odległa od codziennego doświadczenia czytelników i od bieżących problemów społecznych. Pierwsze głosy krytyki są pełne oburzenia i cnotliwej zgrozy. Przykładem ogólnego tonu recenzji Wichrowych Wzgórz może być opinia Lady Eastlake, ukrywającej się pod pseudonimem „E. Rigby”, zamieszczona w «Quarterly Review>. Krytycznie nastawiona również do debiutu Currera Bell, sugerując, że obie te powieści są dziełem jednego autora, stwierdza, że ta druga wersja bohaterów Jarte Eyre, Rochestera i Jane („tych zwierząt w stanie przyrodzonym”), tj. Katarzyna i Heathcliff, jest
zbyt obrzydliwie i ohydnie pogańska, aby była możliwa do przełknięcia dla najbardziej nawet zepsutych angielskich czytelników. Z całkowitym brakiem skrupułów, typowym dla powieści francuskich, łączy tę odrażającą wulgarność w doborze (przedstawianych) występków, która stanowi antidotum sama dla siebie2...
Ogólny werdykt wulgarności i złego smaku wydany przez współczesnych na wszystkie siostry (szczególnie Emily i Annę, łecz przy okazji również Charlotte), zadziwia nas dzisiaj, gdy każda z ich powieści wydaje się na swój sposób wzorcem wiktoriańskiej oględności i pruderii.
Zabawne nieporozumienia wynikłe na wstępie w związku z autorstwem książek sióstr Bronte ciągnęły się dość długo. Wątpliwości te rozwiała ostatecznie nota biograficzna Charlotte o wszystkich trzech siostrach, zamieszczona, już po śmierci łimiły i Annę, w drugim wydaniu Wichrowych Wzgórz i Agnes
H. B P i n i o n, op. cii., s. 265.
Cyt. wg J. O’ N e i 11 ed., Gritics on Charlotte and Emily Rronte, London 1968, s. 49.