Wstęp. 5
Dzisiaj technika zdrowotna podaje nam już sposoby zadośćuczynienia tym różnorakim wskazaniom, a wiedza, której postęp także w tej dziedzinie jest niepowstrzymany daje nam prawa, według których mają one być stosowane. Ale nawet gdyby dalszych postępów — co jest nieprawdopodobne — nie można było oczekiwać w niedalekiej przyszłości, wystarczyłby już i obecny stan naszych wiadomości na polu e u g e n i k i do skuteczniejszej racjonalizacji ludzkiego rozrodu pod względem ilościowym jakoteż i jakościowym.
Ponieważ większość autorów w dziedzinie eugeniki bierze podstawy z doświadczalnej nauki o dziedziczności, zajmowanie się sprawami eugenicznemi nabrało zabarwienia przeważnie biologiczno-przy-rodniczego. Uwydatnia się to szczególnie wyraźnie w częstem przenoszeniu wyników badań zoologicznych i botanicznych, przez wnioskowanie za pomocą analogji, na człowieka. Wobec tego trzeba ciągle podkreślać, że eugenika nie ma do czynienia z przedmiotami zoologicznemi, lub botanicznemi, lecz ze stosunkami ludzkiem i, które się rozgrywają w określonych czasach historycznych, a nie w nieskończenie długich okresach przyrodniczych. Praktyczną higjenę rozrodu ludzkiego można uprawiać tylko w określonym czasie, nieprzekraczającym pięciu najwyżej dziesięciu pokoleń. W tych okresach czasu, długich w każdym razie z punktu widzenia historji, ale bardzo krótkich z punktu widzenia przyrodniczego nie mogą się urzeczywistnić przemiany gatunków. Należy przeto zgóry wykluczyć rozważania, nawiązujące do przemiany gatunków, a występujące z reguły w szacie terminologji dar-winistycznej .Nie należy oczywista zapominać o tern, że obóz darwinistów pierwszy wciągnął znowu rozród ludzki w zakres badań naukowych. Ale sama tylko wdzięczność nie może nas skłaniać do ustawicznego trzymania tych zagadnień w wąskim kręgu darwinistycznych idei. Bo ten zakres myślowy, zapożyczony z botaniki i zoologji, hipotetyczny, jakim jest i zawsze pozostanie, nie jest już w możności objąć i podporządkować nagromadzającego się materjału empirycznego. Nauka o racjonalnym rozrodzie musi się usamodzielnić, wyłączając liczne zbyteczne części składowe botaniczne i zoologiczne, zastępując je rozważaniami z dziedziny statystyki ludności, nauki o społeczeństwie, psycho-logji mas i polityki. W ten sposób najłatwiej odrzuci obciążenia teorją descedencji, mikrobiologji i zoologji hodowlanej, które jej ciążą i dziś jeszcze hamują jej rozwój.
Ale nietylko temi ciężarami obarczona jest młoda nauka — hi-gjena rozrodu. Obciążono ją także jeszcze dogmatem opartym silnie na uczuciu — dogmatem teorji rasy aryjskiej — pochodzenia gobine-a u w s k i e g o, i wzięto ją nawet za punkt wyjścia pseudonaukowego uzasadnienia antysemityzmu, hamując przez to jej rozwój, jako wiedzy, na dziesiątki lat. Dziwić się tylko należy, że pod ciężarem tylu spraw, które z wiedzą w ogólności, a z higjeną szczególnie nic wspólnego nie mają, nie zaginęła ona całkowicie. Eugenika dopiero wtedy dojdzie do swobodnego rozwoju i wzrostu, gdy się wyemancypuje od tych dodatków i gdy będzie tak samo empirycznie, induktywnie i powszechnie traktowana, jak każda inna gałąź higjeny.