230 NAUKA O BOGU
De Lubac nie przedstawił żadnej systematycznej nauki o Bogu, niemniej Trójca Święta jest ośrodkiem jego teologii. Punktem wyjścia jest znów objawienie, które autor widzi jako wydarzenie historycznego samoudzielenia się Boga, a tym samym ogłoszenie Jego trynitarnej istoty. Dokonuje się to jednak nie z boskiego pragnienia informowania, lecz po to, aby powołać ludzi do stałej wspólnoty z Bogiem, do eschatologicznego spełnienia. Ludzie szukali swego celu w sobie samych, Bóg posłał więc swego Syna, aby przez śmierć krzyżową twego Syna nas przyprowadzić z powrotem. Duch Święty prowadzi to dzieło nadal przez wszystkie czasy. Historia zbawienia ukazuje się jako dzieło miłości Boga, który jest miłością trójjedną. Francuski jezuita idzie więc również drogą od Trójcy ekonomicznej do Trójcy immanentnej. Teologia trynitama odkrywa się poprzez teologię historii; jest przynajmniej w swojej części „ekonomicznej" teologią historii.
Autorem tego pojęcia jest Leibniz. Teodycea znaczy dosłownie „usprawiedliwienie Boga" (gr. theos = Bóg, dikaioun = usprawiedliwiać). Kryje się za nim pytanie ludzkości: skąd pochodzi nieszczęście, ból, cierpienie, zło? Szczególnie dręczące jest ono tam, gdzie panuje wiara w jednego Boga. Jak wytłumaczyć wszystkie te okropności, skoro istnieje wszechmocny Bóg? Czy jednak nie jest On wszechmocny, a tym samym nie jest naprawdę Bogiem? Pytanie to nabiera jeszcze ostrości tam, gdzie wierzy się w Boga jako Boga miłości. Jak można pogodzić nie mające końca doświadczenia cierpień poszczególnych ludzi i całej ludzkości z bezgraniczną dobrocią Boga? Nie do
zniesienia staje się tam, gdzie — jak w Nowym Testamencie — wyraźnie zaprzecza się, jakoby Bóg byi Bogiem zemsty, gdzie mówi się, że nie ma związku między powodzeniem człowieka a jego czynami i gdzie w centrum uwagi znajduje się pojednanie Boga z grzesznikami42.
Pytanie staje się „skałą ateizmu" (Georg Buchner). Pismo Święte pozostawia je otwarte: Księga Hioba jest sławnym dowodem. Głębszy namysł ukazuje wszelako, że jest to pytanie drugorzędne, nie najważniejsze. Spotykamy się z nim tam, gdzie wiara w Boga czerpie uzasadnienie skądinąd, co nie zmniejsza ostrości pytania. Wprawdzie rozstrzygnięcie na korzyść Boga pada nie ze względu na tę ostrość, ale musi się ono wobec niej potwierdzić. Nie można tego pytania zatuszować ani wymazać: przeciwnie, należy zgodzić się na konfrontację. Dlaczego mimo to wierzymy w Boga? Nie wystarczy tutaj odwołanie się do eschatologii, to znaczy do nadziei, która jakoś liczy na to, że Bóg doprowadzi wszystko do dobrego końca. Czy tragedia Oświęcimia kiedykolwiek uzyska sens? Nie wystarcza także koncepcja kompensacji przeważającego przecież w świecie dobra nad złem. Któż byłby tu kompetentnym rachmistrzem? Czy istnieje tak wielka miłość, która mogłaby być wyrównaniem za zabicie jednego choćby
42 Literatura na ten temat jest niezwykle bogata. Wymieńmy tylko kilka ważnych tytułów: H. Haag, Vor dem Bósen ratlos? Miinchen-Ziirich 1975; W. Spam, Leiden — Erfahrung und Denken. Mateńalien zum Theodizee-Problem, Munchen 1980; K. Luthi, Gott und das Bose. Eine biblisch-theologi-sche und systematische These zur Lehre vom Bósen, entworfen in Auseinander-setzung mit Schelling und Karl Barth, Zurich 1981; H. Jonas, Der Gottesbegńit nach Auschwitz. Eine jiidische Stimme, Frankfurt 1984; H. Haring, Das Problem des Bósen in der Theologie, Darmstadt 1985; W. Oelmuller (wyd.), Theodizee — Gott vor Gericht?, Miinchen 1990; G. Greshake, Wenn Leid mein Leben ldhmt. Leiden — Preis der Hebel, Freiburg-Basel-Wien 1992 (nowe wydanie, pierwsze w roku 1978); W. Gross, K.-J. Kuschel, „Ich schaffe Finsternis und Unheil". Isł Gott verantwortlich fiir das iibel?, Mainz 1992. Por. w mniejszym podręczniku traktat III pt.: Nauka o stworzeniu, rozdz. 2.1.4.
u..............................