P1010912

P1010912



oczyma po widmowych zarysach krajobrazów, wynurzających się z nocy chmurnej, po tych sennych wizjach natłoczonych obłoków, przez które księżyc przepływał wolno, zapadając co chwila w przepaście postrzępione i sine, a jeśli co spostrzegał, to tylko jej cień, czarną sylwetkę jej głowy, leżącą na kręgu światła padającego z okien i biegnącego po ziemi obok pociągu, snadź cały czas stała tak samo w oknie. Wysiedli na jakiejś głuchej, uśpionej stacji, przeszli milczące i puste sale, mroczny i również pusty podjazd i zanurzyli się w czarną aleję drzew ogromnych.

Wiatr zahuczał, drzewa zakołysały się ciężko, powiał senny trzepot i szum gałęzi, jęk się rozległ posępny, trwożny i cichy szept przeleciał nad ziemią, zatrzęsły się przydrożne żywopłoty, załkały smutnie twarde liście laurów, trwoga jak puchacz załopotała skrzydłami i przyczaiła się w ciemnościach.

Weszli w jakiś park śpiący, w nieprzeniknione i czarne gąszcze; tylko pasy nieba jaśniały nieco nad głowami, wlokły się jak długie i kręte drogi, zawalone postrzępionymi chmurami, a obrzeżone rozchwianymi konturami drzew, księżyc wychylał się niekiedy, a wówczas cienie drzew waliły się na drogę martwą ciemnicą i przerzynały ją jak trupy czarnymi progami.

Zenon szedł bez trwogi, zapatrzony w nikłą, ginącą co chwila w mrokach sylwetkę Daisy i zasłuchany w ponurą gędźbę drzew rozkołysanych...

Nie myślał w tej chwili o niczym; cienie pełne tajemniczych jaśnień zalały mu duszę rozkołysanymi, nieujętymi jawami tego, co się stać miało, te przyszłe chwile rodziły się w niewiadomych głębiach i osuwały go w mroczny, nieuchwytny lęk tajemnicy...

Wyszli na jakąś pustą przestrzeń; w głębi wynurzał się z cieniów ogromny czarny dom, księżyc znowu ukazał się na chwilę, że spostrzegł wyraźne, twarde zarysy wież porozwalanych i ścian prześwitujących powybijanymi oknami, i stare bluszcze opinające rozpadające się mury.

Ale nim zdążył się rozejrzeć, skądciś, jakby z piwnic, wyrwała się smuga oślepiającego światła i rozległ się huk zatrzaśniętych drzwi.

Daisy zniknęła na jakichś porujnowanych olbrzymich schodach.

Pozostał sam, rozglądając się bezradnie. Dokoła stała ciemna, postrzępiona w górze ściana drzew rozchwianych, wiatr uderzał w nią raz po raz, że przyginała się z jękiem jak tłum smagany batami, a nad nią, w głębiach nieba, tliły się łuny Londynu niby przygasający, daleki a olbrzymi pożar.

A nigdzie nawet śladu człowieka, nigdzie światła ni żywych głosów, ponure milczenie strupieszałych murów, w których tłukły się świszczące głosy wiatrów i ciężkie jęki drzew, a wszędzie pełno krzewów przyczajonych w ciemnościach i jakby chwytających niespodzianie gałęziami, pełne głazów i rumowisk zastępujących


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DIGDRUK00106568 djvu 60 piały, powiodłem oczyma po okoliczny cli drzewach, zagrażających się w pomr
P1010915 rym zaczęły się poruszać nikłe, złote mżenia jak rój motyli świetlistych, a spoza nich wynu
10 WIADOMOŚCI UNIWERSYTECKIE po wynurzeniu się z jego głębi. Twarz miał jak gdyby obrzękłą i
page0163 159 stanu, czynność jej jakakolwiek może trwać dłużej lub krócej, czyli mierzyć się daje. P
IMG099 i oczekiwanego, który wynurzy się z tłumu-1 -stada. Jeszcze pół wieku temu odnosiło się I&nbs
Slajd25 Cechy współczesnej architektury krajobrazu: Posługiwanie się językiem geometrii w dynamic
Wśród wielu definicji, definicja krajobrazu splata się z pojęciem przestrzeni. Przestrzeń to pojęcie
Drzewo życia 9 Nietrudno zorientować się po tych wszystkich uwagach, że w zakres naszych zainteresow
Scan024 (2) żeby nawiązywała tam kontakty towarzyskie, przesiadywała czy szwendała się po tych obiek
P1080645 (2) Może, aby ogrzać oczy krajobrazem śniącym się każdej nocy zimowej, może, by spotkać czł
Zdjecie0752 3. Określenie stref Na podstawie sporządzonej mapy wartości krajobrazowych określa się ^
P1080645 (2) Może, aby ogrzać oczy krajobrazem śniącym się każdej nocy zimowej, może, by spotkać czł

więcej podobnych podstron