fundacja kościelnego dostojnika; wpisywał się on w szereg poprzedników na tronie biskupim, pozostawał jednak nadal człowiekiem swego rodu. Praktyka pokazała, że pamięć rodowa była skuteczniejsza od kościelnej. Zachowały się więc przede wszystkim kaplice z nagrobkami, o utrzymanie których dbały następne pokolenia rodu. Pamięć rodowa chroniła nagrobki, starożytne zaś pomniki podnosiły chwałę rodu.
Ze względu na miejsce i formę, ustawiony pośrodku nawy tumbowy nagrobek Bolesława Chrobrego wyznaczył poziom najbardziej reprezentacyjnego w katedrze poznańskiej nagrobka. Właściwe średniowieczu poczucie hierarchii spowodowało, że nie powstały naśladownictwa tej najdostojniejszej, przynależnej królowi, formy. Już w XIV wieku pośród wielkopolskich dostojników duchownych zaczął się rozpowszechniać zwyczaj zamawiania spiżowych płyt nagrobnych we Flandrii, która wówczas stanowiła centrum ich produkcji i eksportu. Źródła nas informują, że taką płytę zamówił sobie arcybiskup gnieźnieński Janusz Suchywilk, a za jego wzorem podobnego zamówienia dokonał kolejny arcybiskup gnieźnieński Wojciech Jastrzębiec.
Najwcześniejszą z zachowanych poznańskich płyt jest płyta spiżowa biskupa Andrzeja z Bnina, przeznaczona na przykrycie jego kamiennego grobu w kaplicy pierwotnie św. Andrzeja, później św. Trójcy. Kaplicy tej Andrzej z Bnina nie wybudował, przejął ją od swych krewniaków Opaleńskich i zawczasu przygotował na miejsce swojego pochówku. Płytę zamówił już na 20 lat przed śmiercią. Pierwotnie płyta, przykrywając grób, wmontowana była w posadzkę kaplicy; w XIX wieku znalazła się na filarze nawy głównej, obecnie jest zawieszona od strony obejścia na północno-wschodnim filarze chóru. Z racji znajdującej się w kaplicy altarii ufundowanej w 1475 roku przez Andrzeja z Bnina, której patronat przeszedł na Grodzickich, w tej samej kaplicy pochowani zostali kanonicy Grodziccy; Wawrzyniec (+1512), którego grób przykryto kamienną płytą, i Andrzej (+1550), pod płytą spiżową.
Dwie następne wspaniałe płyty ufundowane zostały przez biskupa Uriela Górkę dla niego i dla jego ojca Łukasza—wojewody poznańskiego. Obie przeznaczone były do rodowej kaplicy Gór-ków. pobudowanej już na początku XV wieku, a przez biskupa Uriela powiększonej przez dołączenie sąsiedniej kaplicy. Obie płyty powstały w norymberskim warsztacie Vischerów.
W warsztacie Vischerów powstała też płyta kanonika Bernarda Lublańskiego (+1499), ufundowana przez jego brata biskupa Jana Lubrańskiego. Późną, zapewne miejscową, kontynuację tej tradycji stanowi wzmiankowana już płyta kanonika Andrzeja Grodzickiego.
Wszystkie te płyty, utracone w czasie wojny, przechowywane później -jak się okazało - w petersburskim Ermitażu, wróciły do katedry w 1990 roku. Powrót stał się powodem ponownego zainteresowania się nimi historyków sztuki. Płyty poznańskie należą do tej olbrzymiej grupy gotyckich północnoeuropejskich dzieł sztuki nagrobnej, których głównym centrum produkcji była Flandria, a w późniejszym średniowieczu także Norymberga ze słynnym warsztatem Vischerów. Powstawały także prowincjonalne warsztaty wzorujące się na dziełach z tych dwóch centrów. Technologia odlewania w brązie była jednak na tyle skomplikowana, że ośrodkom flandryjskim, a później norymberskiemu, nie wyrosła poważniejsza konkurencja.
Cechą charakterystyczną i wspólną dla płyt Bnińskiego i obu Górków jest wmontowanie przedstawienia zmarłego w rozbudowaną kompozycję architektoniczną. Stanowi ją fasada kościoła typu katedralnego z arkadą wejściową pośrodku, w której umieszczona jest postać zmarłego. Chciałoby się powiedzieć: w której stoi postać zmarłego. Ale ten zmarły tyleż stoi, co leży, bo w zasadzie stojąc, ma głowę na poduszce, tyle też jest zmarły co żywy, mając nadal oczy otwarte. Przedstawienie takie nie poddaje się ocenie w realistycznie pojmowanych kategoriach czasu i przestrzeni. Dylemat pozycji stojącej czy leżącej, stanu śmierci czy życia stanowi odwieczne poszukiwanie formy dla ukazania złożoności problemu życia i śmierci, ciała i duszy, ich rozdzielenia