483
Widzenie Tundala
„Strzeż mojego topom, ja bowiem umieram." Zaraz po wypowiedzeniu tych słów ciało jego upadło, jak gdyby nigdy nie było w nim ducha. Pojawiają się oznaki śmierci. Włosy bieleją, czoło tężeje, wzrok ucieka, nos zaostrza się, bledną wargi, szczęka opada, wszystkie członki dała sztywnieją. Przybiega służba, zabiera pokarm, giermkowie krzyczą, gospodarz płacze, układają ciało, bije się na alarm. Zbiega się duchowieństwo, dziwi się lud, a całe miasto jest wzburzone nagłą śmiercią dobrego rycerza. Cóż dalej? Od godziny prawie dziesiątej we środę aż do tej samej godziny w sobotę leżał martwy, nie dając żadnych oznak żyda z wyjątkiem tego, że po lewej stronie klatki piersiowej d, którzy uważnie dotykali dała, wyczuwali umiarkowane depło. Ponieważ wyczuwali depło w tej części ciała, nie chcieli go pochować. Następnie w obecności osób duchownych i ludu, który zebrał się na jego pogrzeb, odzyskał oddech i ledwo dostrzegalnym tchnieniem oddychał około godziny. Wszyscy dziwili się, również uczeni, i mówili: „Czyż nie jest to duch odchodzący i nie powracający?" Wtedy ów, słabym wzrokiem powiódłszy dookoła, pytającym go, czy chdałby przyjąć komunię świętą, skinieniem polerił przynieść Ciało Pańskie, a gdy je spożył i popił winem, zaczął z wdzięcznością chwalić Boga, mówiąc: „Boże, miłosierdzie Ttooje jest większe niż moja niegodziwość, chociaż i ona jest też bardzo wielka. Tak wielkie i tak wiele ukazałeś mi mąk i cierpień i znowu przywróciłeś mnie do żyda, i wydobyłeś z głębi piekieł." Powiedziawszy to, wszystko, co posiadał do przekazania w testamende, rozdzielił i rozdał ubogim, sam zaś poledł naznaczyć siebie zbawiennym znakiem krzyża i poprzysiągł poizurić zupełnie poprzedni sposób żyda. Wszystko zaś, co widział i co wyderpiał, opowiedział nam w następujących słowach.
DUSZA OPUSZCZA CIAŁO
Kiedy, rzecze, dusza moja opuśdła dało i poznała, że jest ono martwe, świadoma swej grzeszności drżała ze strachu, nie wiedząc co czynić. Obawiała się czegoś, lecz nie wiedziała czego. Chciała powródć do dała, lecz nie mogła wejść z powrotem, chdała wydostać się na zewnątrz, lecz wszystko wokół napawało ją lękiem. I tak nieszczęsna miotała się świadoma swego grzechu, nie ufając niczemu poza miłosierdziem Bożym. Gdy już dość długo tak się błąkała, płacząc i szlochając, drżąca, nie wiedząc, co należy czynić, dostrzegła wreszde zbliżające się do niej mnóstwo duchów nieczystych. Wypełniły one nie tylko cały dom i atrium, w którym znajdował się zmarły, lecz także wszystkie ulice i place miasta, wszędzie było ich pełno. Otoczywszy zaś oną nieszczęsną duszę nie starały się jej podeszyć, lecz jeszcze bardziej pogrążały w smutku mówiąc: „Zaśpiewamy nieszczęsnej należną pieśń śmierd. Jest bowiem córą anierci i pokarmem wieczystego ognia, przyjadółką ciemności i nieprzyjadółką światła." Wszystkie zwrócone ku niej zgrzytały na nią zębami i pod wpływem wielkiego wzburzenia rozdzierały paznokdami odrażające policzki, wołając: „Oto, nieszczęsna, lud, który wybrałaś, z którym zstąpisz w głąb Acherontu na ogniowe męki, karmicielko hańby, miłośniczko waśni, dlaczego nie okazujesz swej czczej pychy? Dlaczego nie cudzołożysz? Dlaczego nie uprawiasz nierządu? Gdzie twoja próżność i złudna radość? Gdzie twój nieokiełznany śmiech, gdzie twoje męstwo, którym tryumfowałaś nad wieloma? Dlaczego teraz nie mrugasz oczami, jak to było tooini zwyczajem? Dlaczego nie tupiesz nogą, dlaczego nie przemawiasz palcem, dlaczego nie dujesz zła w nikczemnym sercu?" Przerażona tymi i podobnymi słowami mogła nieszczęsna Jedynie lamentować, oczekując śmierd grożącej jej niezwłocznie od otaczających ją. Ten jednak, I nie chce śmierd grzesznika, który jedyny może ocalić go po śmierci, wszechpotężny, ^^•ciwy i miłosierny Pan, kierujący swym tajemnym wzrokiem wszystko ku dobremu, i tę Jf^zęsną wedle swej woli ocalił.