większe, im bardziej grupa ta może przyczyniać się do osiągania przez człowieka ważnych dla niego celów możliwie małym kosztem. Wynika stąd. że aby uodpornić wychowanka na wpływy środowisk destruktywnych, trzeba rozbijać jego przekonanie o tym, że środowiska te posiadają opisaną wyżej cechę. Jednocześnie powinno się wskazywać mu inne grupy i środowiska, koniecznie odpowiadające powyższym warunkom.
Procedura ta wymaga przedstawiania wychowankowi d e s t r u k t y w n e j grupy w negatywnym świetle. Ale - uwaga - nigdy nie wolno postępować odwrotnie, deprecjonując wychowanka wobec grupy, ponieważ wywoła to odwrotny skutek od zamierzonego. Tak np. wychowawca powiada: — „Ty się do nich nie nadajesz, jesteś przecież Inteligentnym chłopcem, a oni są zwykłymi bandziorami".
Podopieczny zaś marzy o tym. żeby stoć się właśnie takim samym bandziorem. Pod wpływem uwagi wychowawcy wzmaga się jego chęć dorównania grupie: — „Co. ja się nie nadaję? No, to jeszcze zobaczymy'.’.
A więc rezultat takiego postępowania wychowawcy zupełnie nie odpowiada jego zamierzeniom. Wychowawca powinien grupę zdeprecjonować w oczach wychowanka: - „Ja wiem, że ty jesteś -kosior-. Ale po co łazisz z tymi -neptkami-, których każdy średni bokser rozgoni jednym palcem?".
Wtedy u wychowanka budzi się myśl: — „No pewnie, że jestem mocny. Oni przy mnie wysiadają, to fakt. Ma rację, to są -neptki-, nie warto z nimi zaczynać".
Inną zasadą, którą trzeba brać pod uwagę, uodporniając podopiecznego na wpływy destruktywne, jest fakt, że im niższą pozycję zajmuje człowiek w ważnej dla siebie grupie, tym bardziej chce się jej zasłużyć, aby tę pozycję podnieść. Ale też, tym mniej czerpie on zadowolenia z przynależności do grupy.
Sytuacje tego rodzaju należy wykorzystywać, wprowadzając wychowanka do takich grup. w których będzio on mógł zająć wyższą pozycję od posiadanej. Można więc wyrwać chłopca spod wpływu np. grupy gitowskiej, w której jest on tylko pomiatanym terminatorem, przez wprowadzenie go np. do młodzieżowego zespołu muzycznego, gdzie będzie cenionym gitarzystq (zakłodajqc, że umie grać na gitarze).
Jednym z koniecznych warunków uodporniania jednostki wykolejonej no wpływy destruktywne jest wytwp-rzenie przez wychowawcęjakiej- sytuacji, w której wychowanek będzie^mogłdośtrzec w_?jgmym sobie różne warstwy wartości, przeżywając jednocześnie poczucie~ńTo^ zadowolenia z siebie, dlatego, źe osiqgnqł on dotychczas jedynie poziom warstw niższych. Wywołuje to silnq mobilizację jednostki do przekształcenia samego siebie tak, aby osiqgnqć poziom wartości warstwy najwyższej, i mimo źe człowiek jest niezadowolony i przeżywa poczucie winy w stosunku do samego siebie, to równocześnie jest twórczo zmobilizowany i jakby olśniony od-kryciem tkwiqcych w nim możliwości 7I.
Doprowadzenie osobowości wychowanka do tego rodzaju dezintegracji pozytywnej wymaga ciqgłego rozbudzania w nim poczucia własnej wartości. Działania wychowawcze winny być więc podporzqdkowane następu-jqcej zasadzie: nie wolno czynić niczego, co zabija i przytłumia poczucie własnej wartości wychowanka, nawet gdybyśmy byli skłonni do stosowania różnych presji.
Jeżeli zabraknie określonych tq zasadq elementów w procesie resocjalizacji, nie będzie także rosło poczucie twórczego niezadowolenia z siebie, które stanowi z kolei warunek konstruktywnej integracji osobowości, ale już na wyższym poziomie wartości. Dopiero tego rodzaju integracja pozwala jednostce na przeciwstawianie się negatywnym wpływom społecznym.
Zatem w procesie utrwalania rezultatów resocjalizacji ważne jest, aby wszystko, co czynimy wobec i dla wychowanka podnosiło jego wiarę we własne znaczenie, utrwalało w nim przekonanie, iż zdolny jest on osiqgać cenne wartości i zyskiwać szacunek szerzej liczqcego się otoczenia.
W procesie tym niezwykle ważnq rolę. zwłaszcza w okresie przeżywania przez jednostkę dezintegracji i wyzwalania się z dawnych postaw, może odegrać wpływ konstruktywne środowisko. Pragniemy jednak podkreślić, że „nie wolno stwarzać takiej sytuacji, w której nasz wychowanek tylko wtedy będzie zdolny
n K. Dąbrowski Dołintegtacja pozytywna. Warszawa 1979.
89