4?e» Czyść IV. Twoja śmierć
punktem tej tendencji i próbą narzucenia jej całemu społeczeństwu. Tym. czasem społeczeństwo jej nie przyjęło i ten sprzeciw każe się nam zastanowić, na jakie opory natrafiły zarówno poszczególne propozycje członków parła, men tu, jak i samo zarządzenie.
REAKCJE NA ZARZĄDZENIE PARLAMENTU
Ogólnie biorąc, wszyscy zgodnie przyznają, że cmentarze i groby w kościołach zagrażają zdrowiu i że trzeba coś w tej sprawie zrobić. Ale są zastrzeżenia: te, które znamy, wysuwa duchowieństwo i rady kościelne. Decyzja parlamentu godzi w ich finanse, jako że pogrzeby stanowią znaczną część ich dochodów. Co prawda nic nie zmieniło się, jeśli chodzi o nabożeństwa kościelne, a rady kościelne bądź założyły nowe cmentarze, bądź świadome, jak niebezpieczne jest chowanie wprost w kościelnej ziemi, zbudowały sklepione piwnice, zastanawiano się jednak, czy dalekie usytuowanie grobów nie doprowadzi do ogólnego zobojętnienia. Jaki los czekać będzie księży wikarych, którzy żyli z udziału w orszakach pogrzebowych, gdy orszaki te zostaną zredukowane albo zniesione? Trochę naiwna odpowiedź udzielona przez radę przy kościele Saint-Sulpice dobrze wyraża niepokój parafii: „Trudno zaprzeczyć, że niekiedy, podczas wielkich upałów, mogą na tym cmentarzu zdarzać się rzeczy niewłaściwe. Ale nie są one tak poważne, aby przekreślały ogromną użyteczność tego cmentarza dla parafii Saint-Sulpice.** Jedynymi ofiarami byliby w tym przypadku sami księża, ale nie skarżyliby się. „Nie chodzi bowiem o to, że wspólnota kapłanów tej parafii (i kilku innych) mogłaby na tym ucierpieć, lecz że — co z całym przekonaniem stwierdzamy—bardzo łatwo byłoby temu złu zaradzić. Trzeba tylko przedsięwziąć więcej środków ostrożności w momencie inhumacji i ukrócić samowolę grabarzy.’*
Rada kościelna w Saint-Germain-l’Auxerrois, „dbając o dobro publiczne, tak ściśle zależne od fizycznych właściwości powietrza, powietrza, tej łasicy, która wszędzie się wciśnie”, zgadza się na budynki-trupiarnie i na wspólny cmentarz, ale przewiduje, że trzeba będzie wziąć pod rozwagę „słabość i obyczaje ludu oraz próżność bogaczy**. Należy utrzymać hierarchię: dlaczego „wybitnych osób nie miano by nadal chować w kościołach, to znaczy w kryptach, jakie właśnie zbudowano?” Kościół Saint-Jean-de-Greve ze swojej strony również postanowił chować zmarłych już tylko w sklepionych podziemiach.
Z kolei rada kościelna z Saint-Merri mimo skarg sąsiadów upiera się przy cmentarzu w pobliżu kościoła: „bo jest to nader dogodne przy grzebaniu zmarłych i wzmaga wśród wiernych chęć modlenia się za ich dusze”. Warto podkreślić tę wzmiankę o modlitwie za zmarłych, gdyż bardzo rzadko wspomina się o tym w aktach ankiety z 1763 roku.
Na ogół duchowieństwo i rady godzą się z tym, co nieuniknione, próbują
wszakże zachować możliwie najwięcej grobów w kościelnych podziemiach i mieć jak najbliżej nowy cmentarz. Zarządcy szpitala dc la Charitś okazują natomiast wyraźny entuzjazm. Uważają, że nowy system odpowiada chrześcijańskiej tradycji pogrzebowej: obecnie „po ostatnich modlitwach przenosi się zmarłego w procesji na miejsce, gdzie znajduje się już wykopany grób"; w przyszłości „po modlitwach zakończonych przez Reąuietcat in pace orszak żałobny, lud (rozejdzie się) jak zwyczajnie po nabożeństwie za zmarłych, kiedy nie ma zwłok w kościele, a gdy odejdą wszyscy, nawet księża, ciało zostanie natychmiast [podkreślenie moje) przeniesione do trupiarni,.,, a w nocy załadowane na wóz ze zwłokami innych zmarłych tego dnia". Zapewne „lud będzie początkowo niechętny nowemu porządkowi", ale nie ma powodu obawiać się jakichś aktów przemocy, bo „wkrótce się przyzwyczai", nie będzie się czuł poniżony, jako że wszyscy tak będą postępować: „p r z e d e wszystkim będzie to rzecz powszechna i znaczne persony podlegać będą temu samemu prawu". Cmentarz będzie nagi, nie będzie na nim oznak bogactwa czy urodzenia, nic, co by podkreślało znaczenie szczątków. Duchowieństwo nic ma powodu do niepokoju: „nowe postanowienia w niczym nie zmienią przebiegu uroczystości żałobnej; datki pozostaną równie hojne", ale na tym zakończy się ceremonia. „Chodzi tylko o skasowanie uroczystego składania zwłok w ziemi." Jednakże, o ile zastrzeżenia wysunięte w ankiecie z roku 1763 były dyskretne, to w paru anonimowych memoriałach ostro skrytykowano pomysły parlamentu, i to w tonie nie zawsze godnym wieku Oświecenia. Za przykład posłużyć może memoriał paryskich proboszczów.16
Ci nie liczą się ze słowami. Cały naukowy aparat zastosowany przez radców parlamentu, którzy dokument zredagowali, nie zrobił na nich żadnego wrażenia; są to banialuki; oni wbrew powszechnej opinii nie wierzą — a wówczas już trzeba było niemałej odwagi, aby tak otwarcie się do tego przyznawać — aby sąsiedztwo cmentarza szkodziło zdrowiu. „Proboszczowie nie przeczą, że w czasie silnych letnich upałów ze wspólnych mogił na cmentarzach wielkich parafii unoszą się niekiedy przykre wyziewy: ale pozwalają sobie, po pierwsze, zauważyć, a potwierdzają to wyciągi z ich ksiąg parafialnych [ci również powołują się na statystykę), że nie bywa więcej chorych ani więcej zmarłych — a często jest ich mniej w domach położonych przy cmentarzach", zarówno „przy cmentarzu Niewiniątek, jak i w innych dzielnicach miasta, a nawet więcej tam osób, które dożywają bardzo podeszłego wieku". Zarazy nie grasują tam częściej niż w innych miejscach: „W czasie dwóch epidemii, aż nazbyt pamiętnych ze spustoszeń, jakie poczyniły w Paryżu, ta dzielnica [Niewiniątek] uległa im na ostatku i tak nieznacznie, że można by uznać, iż ją oszczędziły." Sąsiedztwo to nie jest szkodliwsze niż bliskość zakładów białoskómiczych, krochmalni, garbami i „wszelkich warsztatów, gdzie występuje proces gnicia"; „tamtejsi ludzie są mocni i nigdy