terowych i innych słabości które im dokuczają w Europie. Wysokie płaszczyzny w Andach i Kordylijcrach również przedstawiają okolice z bardzo zdrowemi wystawami; wielu nawet naliczyć tam można stuletnich starców, czego przecież nie spostrzeże się w niskich, zapadłych, gorętszych dolinach, gdzie dojrzałość bardzo wcześnie następuje.
Nakoniec naipowszechniejszemi w tych gorących okolicach chorobami są przypadłości spazmatyczne. Prawie wszystkie murzyńskie dzieci w Gujanie umierały na konwulsyje, dopóki nie opuszczono tamtejszych bagnisk. W Peru panują częstokroć powszechne spazmy. Widzieć je także można na St. Domingo, i wreszcie wszędzie w krajach leżących między zwrotnikami, a to za najmniejszem zadrnsnicniem. Jeden uczony podróżny czyni w tej mierze bardzo rozsądną i ciekawą uwagę, albowiem mówi on, że bardzo często uważano za skutnk trucizny strzał lub zagaj dzikich mieszkańców przypadłości konwulsyjne, które następują zwykle po zranieniach i które śmierć sprowadzić mogą. Błędne mniemanie o zatruwaniu i szkodliwości ran zadanych strzałami, powstać mogło stad , że zwykle trucizny strzał, jak to voorara, bohon upas, ticunas i t. p. mocno działają na ściągliwość muszkułów, a to przez swój wpływ na układ nerwowy.
Z tych badań poznać można, że choroby klimatów zależą, już to od powietrza, wody, ziemi, już od stopnia ciepła, a nadewszystko od nałogów każdemu ludowi właściwych: lecz to pewna że są pewne niewidzialne zbiegi okoliczności, od których pochodzą inne dolegliwości endemiczne. Tego to rodzaju badaniami szczególniej zajmować się powinien lekarz naturalista. Ród ludzki jest wielkiem ciałem , ale którego nie wszystkie części równo są zdrowe, i nie wszystkie równo cierpią od tych samych przyczyn. Murzyn, lepiej od nas wytrzymujący skwarne upały, tern samem mniej podlega żółtej gorącze, która tylko w wysokićj temperaturze z cala swą siłą w ciele się rozwija. Ani wątpić że rasa mongolska, w swych chorobach, wcale innym podlega zmianom, aniżeli się to widzieć zdarzy na rasie kaukazkiej. Kraje w których żyją ludy różnych ras, jako to Murzyni z Malejczykami, Amerykanie z Murzynami i t. d. jasno pokazują, że też same okoliczności , nie sprowadzają jednakowych chorób, na jednych i na drugich.
Uważane pod tym względem różne narody, wydadzą się nam jak gdybyśmy patrzyli na nie przez żałobną krepę, która ogarnia całą kulę ziemską swemi niezmiernemi sieciami. Z tem wszystkiem ród ludzki umie chronić się tych miejscowych przyczyn zniszczenia; wzmaga się przez cywilizacyją i rozwijanie swego przemysłu; wyżćj udoskonalona sztuka towarzyska w przepisach hygijeny wskazuje mu skuteczne ratunki od tylu trapiących go dolegliwości. I tu więc jeszcze potęga rozumu woła nań, aby jak ów bajeczny Herkules, starał się zwalczać potwory jego bytowi zagrażające.
KONIEC TOMU PIERWSZEGO.