Gdyby zwyczaje te przyjąć się miały,
Żadne już prawa by się nie ostały,
Gdy tych, co słusznie przemogli, zepchniemy, A pokonanym przyznamy pierwszeństwo.
1=50 Trza to potępić; nie ci, co zażywni I co barczyści, górują dzielnością,
Lecz człek rozumny powszechnie zwycięża.
Wół silny w grzbiecie pod drobnym batogiem Kroki swe prosto skieruje w koleje.
1255 I widzę, że ci się przyda kaźń taka,
Jeśli rozumu nie zyskasz choć trochę.
Jeśli za mężem, co już niczym, cieniem,
Tak się unosisz, gardłujesz zuchwale —
Czyż zrozsądniejesz? Czyż — widząc, kim jesteś mo Ty nje przywiedziesz wolnego człowieka,
Który za ciebie przedłoży twe sprawy?
Twe słowo wcale do duszy nie wnika,
Bo barbarzyńców ja nie znam języka.
PRZODOWNIK CHORU
Rozsądku niech wam przybędzie wśród zwady, m3 Nie miałbym lepszej na tę chwilę rady.
TEUKROS
Biada! Jak szybko umarłych wspomnienie Tu się zaciera, jak chyżo zagaśnie,
Jeśli cię mąż ten w tak niskiej ma cenie I już nie pomni, Ajasie! A właśnie ma Tyś g0 jak tarczą osłaniał swą duszą.
Więc to już przeszło, jak zakryte głuszą.
O ty, coś wyrzekł niemądrych słów wiele,
Czyż nie pamiętasz już wcale, gdy w szańcach Byliście zewsząd ściśnięci przez wrogów 1275 I zagrożeni, jak nagle was zbawił
On swym zjawieniem, a ogień już buchał Około burty wioślarzy, zaś Hektor Wpadł przez okopy na wasze pokłady?
Któż was obronił? Nie jegoż to dzieło,
Choć go od wszełkiej odsądzasz dzielności?
Czyż jego czyny nie znajdą uznania?
A potem, czyż to na starcie z Hektorem Z własnej nie wyszedł on woli, bez musu?
Przy tym nie tchórzył, nie wrzucił — miast gałki — Grudki zawilgłej ziemi, ale kostkę,
Co pierwsza ulży pierzastej przyłbicy.
Ajas to sprawił, a jam go popierał,
Ja, ten niewolnik i z branki zrodzony.
Gdzież oczy twoje, gdy mówisz, nędzniku?
Czyż nie wiesz, że ten, co ojca ci spłodził,
Stary ów Pelops półdzikim był Frygiem.
Źe znowu Atreus, twój rodzic, bezecną Z dzieci dla brata zgotował biesiadę,
Ze cię wydała mać z Krety, na której Schwytawszy ojciec rodzony parobka,
Rybom go rzucił niemownym na strawę?
Takim więc będąc, mnie ród mój wyrzucasz? Mnie, com zrodzony z ojca Telamona,
Który za dzielność otrzymał w nagrodę Tę matkę moją z królewskiego szczepu, Laomedonta córkę; dar wybrany Przypadł mu w dziale od syna Alkmeny.
Więc zacny, z zacnej zrodzony ja pary,
Czyż mógłbym teraz pohańbić mych krewnych, Którym ty, w nędzę ostatnią zepchniętym, Odbierasz pogrzeb, rzecz głosząc bezwstydnie? Wiedz przeto dobrze — gdy tego gdzieś rzucisz, Wyrzucisz również nas troje z nim razem.
85