Można zatem powiedzieć, że ten typ monoteizmu znacznie bardziej niż jakikolwiek inny religijny układ powstaje bądź upada wraz ze swoją zdolnością do rozwiązywania pytania stawianego teodycei: „Jak Bóg mógł pozwolić...?”
Jak wcześniej wykazaliśmy, rozwój biblijnej eschatologii od specyficznych historycznych oczekiwań do soteriologicznych konstrukcji niemożliwych do empirycznego potwierdzenia, jest jednym z ważnych aspektów problemu, jaki napotkano w obszarze religii biblijnych. Istnieje jednakże i inny aspekt o szczególnym znaczeniu dla zrozumienia rozwoju wykraczającego poza okres historyczny starożytnego Izraela. Aspekt ten to związek między biblijną teodyceą i postawą masochistyczną.
Każda religia przyjmuje istnienie tego, co inne, jawiącego się człowiekowi jako obiektywna, pełna mocy rzeczywistość. Postawa masochistyczna, jak próbowaliśmy to pokazać, jest jedną z kilku zasadniczych postaw, jakie człowiek może przyjąć wobec tego, co inne. Jednakże w religiach o biblijnym rodowodzie postawa masochistyczna nabiera szczególnego charakteru, będącego rezultatem ogromnego napięcia wywołanego w tych warunkach przez problem teodycei. Z jednej strony chodzi o to, by w masochistycznym uniesieniu poddać się — powiedzmy — Sziwie w jego awatarze kosmicznego burzyciela, Sziwie przedstawiającemu swój wielki taniec stworzenia na górze ludzkich czaszek. Jednak nie jest on jedynym bóstwem w systemie hinduistycznym i ponadto nie przypisuje się mu jakichkolwiek przystępnych cech etycznych, jakie posiadał Bóg Biblii. Religijny masochizm nabiera specyficznego kształtu w obszarze Biblii właśnie dlatego, że problem teodycei staje się niezmiernie wyostrzony, gdy innego określa się mianem obdarzonego pełną mocą i absolutnie sprawiedliwego Boga, stwórcę zarówno człowieka, jak i wszechświata. Rozlega się głos tego strasznego Boga, który musi być teraz tak przejmujący, by zagłuszyć krzyk protestu udręczonego człowieka i — co więcej — by przemienić ten krzyk w wyznanie samoupokorzenia ad maiorem Dei gloriam. Biblijny Bóg jest radykalnie transcendentalizowany, to znaczy pojmowany jako całkowicie inny (totaliter aliter) wobec człowieka. W tej transcendentalizacji od początku tkwi ukryte masochistyczne rozwiązanie problemu teodycei par
excellence — podporządkowanie całkowicie innemu, którego nie można kwestionować ani .mu się sprzeciwiać i który z natury swojej istnieje wszechwładnie ponad wszystkimi ludzkimi etycznymi f powszechnie nomi-zującymi standardami.
Klasyczne loci takiej pokory można oczywiście znaleźć już w Księdze Hioba. „Chociaż on zabija mnie, wciąż będę mu ufać”, stwierdza Hiob. Potem zaś, po straszliwym ukazaniu się Boga w postaci trąby powietrznej, Hiob uznaje swoją własną nicość wobec wszechwładnej mocy, która mu się objawiła: „Z jakiego to powodu czuję wstręt do samego siebie i kajam się w pyle i popiele?”. W tym, „z jakiego to powodu”, leży patos i dziwna logika postawy masochistycznej. Sformułowano pytanie teodycei, żarliwie i natarczywie, idące tak dalece, że staje się ono otwartym oskarżeniem Boga. Jednakże pytanie to nie doczekało się racjonalnej odpowiedzi, jak miało to miejsce w różnych próbach przyjaciół Hioba. Zamiast tego zasadniczo zakwestionowano przede wszystkim prawo pytającego do stawiania tej kwestii. Innymi słowy, problem teodycei rozwiązano argumentum ad hominem w najbardziej drastycznym sensie — a dokładnie — argumentum contra hominem. Ukryte oskarżenie Boga zostaje zmienione w jawne oskarżenie człowieka. W efekcie tego niezwykłego odwrócenia problem teodycei i zniknął, pojawił się natomiast problem antropodycei (bądź też iustificatio, jeśli użyć późniejszego pojęcia chrześcijańskiego). Kwestia ludzkiego grzechu zastępuje kwestię boskiej sprawiedliwości. W tym odwróceniu i w szczególnym związku, jaki ustanawia ono pomiędzy teodyceą i masochizmem, mogliśmy zobaczyć jeden z fundamentalnych motywów w rozwoju religii biblijnej37.
Księga Hioba przedstawia nam niejako czystą formę religijnego masochizmu w stosunku do Boga Biblii. W rozwoju religii biblijnej poza
37 W tej dyskusji na temat teodycei biblijnej odchodzimy całkowicie od Webera. Rzeczywiście to ciekawe, że jego zainteresowania teodyceą chrześcijańską ograniczały się do jej „zradykalizowanych” form zawartych w doktrynie kalwińskiej, dotyczącej predestynacji, pomimo oczywistego związku z zainteresowaniem Webera historyczną rolą kalwinizmu.
115