405
J A F E T.
Lecz przebóg! w przepaściach góry.
Co za ponnry,
Co z„ straszliwy szum, łoskot, hałasy!
Skały I lasy
Wstrząsły się, szumią jakby uznły przyjście Wichrów łamiących, choć jeszcze nie wieją,
A wszystkie liście Drżą zda się, chwieją,
Kwiaty wlędnleją,
I opadają. Wschód znów się zaciemia,
A cała ziemia,
Jak pod ciężarem jęczy w swych wnętrznościach.
tfrtlir i ilafl
NOE.
Słyszysz krzyk ptastwa morskiego! jak w chmary Ucieka i nad szczyt góry; r J'
Kędy w najsroższych morza nawałnosclacli,
Uchodząc fali wzbija się nie śmiało,
Ulata krzycząc, jakby przeczuwało Nawałność sroższą od wszyrtklcb, śród której,
Ten szczyt im tylko może być zachroną,
Aż i ten fale pochłoną, i wole
0 biada, biada ziemi!
-B.i fjito u} in i.i *| ' . , > m rrmąsoi w r' I>nl tiiiia
J A F E T.
Sionce, słońce
Wschodzi, lecz jakie, jak przerażające,
Jak krwawe, jak śród płomieni Miedź; błyszczy, lecz bez promieni,
A ciemność jak czarna tęcza,
W kształcie obręczą,
W krąg je otacza. Słońce i noc razem ,
Jakby obrazem
Być chciały życia 1 śmierci w tej chwili Ostatniej świata; biada tym co byli,
Warci by jej dożyli,
By ją przeżyli.
NOE.
1 ta błyskawica, grom, hasło zniszczenia,
Stało się, Pan uie odmienia Wyroków swoich: wielka jest moc Boża.
Słyszysz azum deszczu, ryk murza?