moim. słuszną jest rzeczą, byś pełzał jako one po ziemi.
Usłuchał król. Zaś ona, śmiejąc się radośnie, nałożyła mu obrożę na szyję i prowadziła na łańcuchu. 1 tak przechadzała się z nim po mieście — ku zdumieniu i zgorszeniu wszystkich, którzy znali dumę królewską. Wielu mniemało, że Gynajkofilos oszalał.
Tedy przyszli do niego dworzanie zaslużeńsi i rzekli:
— Panie nasz, przecz dajesz zgorszenie i boleść ludowi swojemu? Zali przystojną jest rzeczą, byś czynił się psem poddanki swojej? — Rozkaż, a pochwycimy ją i dziś jeszcze znajdziesz ją w łożu swoim.
Na to rzecze król:
— Idźcie w spokoju. Zali Nabuchodonozor nie gryzł trawy jako wołowie czynią? A był król możny i wojownik wielki. Zaiste, lepiej mi być psem tej białogłowy, niż panować wam w znudzeniu i próżni ducha. Ona teraz niechaj króluje, albowiem mędrsza jest i potężniejsza ode mnie i cieszy ją władza. Patrzcie, byście jej słuchali i by włos nie spadł z jej głowy. A w łożu moim mieć jej nie chcę, bom łoże swoje pokalał wszetecznością. I zadowolenia żądzy cielesnej nie chcę, jeno kochania ciała jej i duszy jej, albowiem są jednym i jedynym, a rozdzielić je byłoby zbrodnią.
I z tym odeszli przyjaciele królewscy. Zaś Andro-nice, która słyszała odpowiedź Gynajkofila, odwiązała go z łańcucha i pozwoliła mu całować swoje stopy.
Tak żył król przy bogini swojej i duszę przepalał miłością. Lecz niewiasta trwała w okrucieństwie. Albowiem rozumiała, że trzeba ognia piekielnego i tęsknoty długiej a strasznej, by duszę rozpustną oczyścić z nałogów grzesznych; a chciała wejść do serca wybrańca swego — i w sercu wybrańca nie pokalać się. I chciała, by czuwaniem otworzyły się oczy królewskie i podziwiały ją we wszystkiej jej chwale i żeby wszystko było mu w niej rozkoszą. Więc dręczyła go na wszelki sposób i zamieniała mu krew i mózg na miłość. , 0
I kochał ją kochaniem straszliwym, jako miłują pogany Baala swego.
Raz, gdy byli w górach sami, tygrys zastąpiwszy im drogę, chciał rzucić się na Andronice. Król zasłonił ją sobą, a chwycony w pazury zwierza, szamotał się z nim; a miłość dodawała mu siły. Rozdarł mu paszczę, jako lwu uczynił Samson, po czym omdlały i krwawy padł z łupem u nóg niewiasty swej. Która weseląc się bardzo, obmyła go wodą z potoka, a ocuciwszy, wróciła z nim do domu i pielęgnowała go. I był szczęśliwy Gynajkofilos i ukochał rany swoje, albowiem poznał przez nie rozkosz ofiary.
Mówił król do Andronice, owinąwszy się koło jej nóg jak wąż:
— Oto nie ma mnie. Otom bez duszy. Albowiem \ utonęła w tobie. Tylko przy tobie czuję, że jestem,
115