R. LXVII. O dziele rozróżnienia Jako takiem 189
nym, odwracanym, jest rzeczą właściwą ciałom. Wszystko to zaś przypisuje się światłu, lub promieniowi. A przytem różne promienie łączą się i rozdzielają, jak mówi Dionizy w II cap. de Div. Nom., co również, jak się zdaje, jest właściwością tylko ciał. Światło zatem jest ciałem.
Lecz przeciwnie, dwa ciała nie mogą być równocze śnie w tern samem miejscu. Lecz tak się ma rzecz ze światłem i powietrzem. Światło zatem nie jest ciałem.
Odpowiadam, że jest niemożliwem, by światło było ciałem. A to mianowicie okazuje się trojako. Po pierwsze mianowicie od strony miejsca. Miejsce bowiem każdego ciała jest innem od miejsca drugiego ciała; nie jest też możliwem w przyrodzie, by istniały równocześnie dwa ciała w tern samem miejscu, jakiemi-kolwiekby te ciała były, gdyż zetknięcie się wymaga rozróżnienia w położeniu.
Po drugie, wynika to samo z pojęcia ruchu. Jeśliby bowiem światło było ciałem, rozchodzenie się światła byłoby miejscowym ruchem ciała. Żaden zaś ruch miejscowy ciała nie może odbyć się w jednej chwili; wszystko bowiem, co się porusza co do miejsca, musi pierwej przejść prżez środek przestrzeni, zanim dojdzie do jej granic. Oświetlenie zaś odbywa się w jednej chwili.—Nie można też powiedzieć, że się to odbywa w czasie niedostrzegalnym. Bo choćby się to mogło zdarzyć na małej przestrzeni, to jednak na wielkiej przestrzeni (jak naprzykład od wschodu do zachodu), zdarzyć się to nie może, natychmiast bowiem, gdy słońce ukaże się na wscho’dzie, zostaje oświetloną cała półkula, aż do przeciwległego punktu.—Należy zaś także co innego rozważyć ze strony ruchu. Każde bowiem ciało ma określony ruch naturalny; światło zaś rozchodzi się wszędzie, a to zarówno ruchem kołowym, jak prostolinijny. Stąd jest jasnem, że rozchodzenie się światła nie jest lokalnym ruchem jakiegoś ciała.
Po trzecie okazuje się to samo z lozważania powstawania i rozkładu. Gdyby bowiem światło było ciałem, to gdy powietrze się zaciemnia przez nieobecność ciała świecącego, wynikałoby stąd, że ciało świecące rozkłada się i że materja jego przyjmuje inną formę. Tegp zaś nie można dostrzec, chyba, żeby ktoś powiedział, że także ciemności są ciałem. — Niewiadomo także z jakiej ma terji powstawałoby codziennie tak wielkie ciało, które zapełnia