znaczące osobiste motywy, które nie pozwoliły mu uświadomić sobie absurdalności pisanych przez siebie rzeczy w dwu jego pracach: Eros i cywilizacja (1955/1966). oraz Człowiek jednowymiarowy (1964). Jakiekolwiek by były te motywy, będę się trzymał ściśle argumentacji, jaką stosuje Marcuse, i postaram się do niej odnieść.
Zanim przystąpię do krytyki prezentowanych przez Marcuego opinii o teorii Freuda, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jedną słabość jego stanowiska, o której on sam wspomina, nie zdając sobie chyba jednak sprawy z implikacji tego faktu. Twierdzi on. że miał do czynienia jedynie z teorią Freuda, i że nie zna klinicznego zastosowania odkryć psychoanalitycznych ani nie jest kompetentny w tej dziedzinie. Taka „filozofia” psychoanalizy, która nie pozostaje w związku z wiedzą kliniczną, jest podejściem, które może negatywnie zaważyć na zrozumieniu psychoanalitycznych teorii. Po wyjęciu z klinicznego kontekstu odkrycia Freuda stają się abstrakcyjnymi teoriami i jest rzeczą niemożliwą ocenienie ich rzeczywistego znaczenia, które zasadza się na klinicznej obserwacji.
Podstawowe niezrozumienie przez Marcusego stanowiska Freuda polega na tym. iż stara się interpretować go jako myśliciela rewolucyjnego. Freud był typowym reprezentantem dziewiętnastowiecznego mieszczaństwa, mechanistycz-nego materializmu i do I wojny światowej - liberalnym reformatorem, ale od tej daty stracił on wszelką nadzieję odnośnie do zmiany na lepsze. W książce Civilization and its discontent (1930a) daje wyraz swojej negatywnej postawie wobec socjalistycznych rewolucyjnych celów w sposób jednoznaczny. Źródeł takiej postawy należy doszukiwać się w jego wcześniejszej pracy. Przyjął on pogląd, że cywilizacja opiera się na tłumieniu libidinalnego instynktu, i że powstaje w wyniku sublimacji lub reakcji formatywnej. a tłumienie jest koniecznym warunkiem jej powstania. Zgodnie z tym uznał, że człowiek staje przed następującą alternatywą: albo brak tłumienia i w konsekwencji brak cywilizacji, albo tłumienie oraz istnienie cywilizacji, ale, w wielu przypadkach, również istnienie nerwic.
Freuda sympatie bez wątpienia usytuowane były po stronie cywilizacji i tłumienia. Ale, podobnie jak wielu innych liberalnych reformatorów, uważał on. że tłumienie seksualności posunęło się zbyt daleko, i gdyby to tłumienie zmniejszyć, zmniejszyłaby się również liczba nerwic zagrażających podstawowej strukturze społeczeństwa. Wierzył również mocno w konieczność istnienia konfliktu między instynktowymi potrzebami oraz cywilizacją, i nie miał żadnych wątpliwości co do zasadności i konieczności istnienia form burżuazyjnego społeczeństwa. Był zatem przeciwny socjalizmowi - i ten negatywny stosunek był podstawą jego wrogości wobec W. Reicha, który starał się łączyć swoje komunistyczne poglądy (których był wyznawcą w czasie swojego konfliktu z Freudem, a które później odrzucił), z radykalną teorią dotyczącą wyzwolenia seksualnego.
Wydaje się rzeczą zdumiewającą, aby liberalny, antysocjalistyczny Freud mógł zostać rewolucjonistą. Czasami Marcuse odróżnia Freuda, którego myśli wspiera, od Freuda, który pewne stwierdzenia krytykuje. W rezultacie, dyskusja prowadzona wokół tego zagadnienia jest trudna. Bo tak naprawdę argumentacja stosowana przez Marcusego jest nieco chwiejna. Formułuje on pewne właściwe oceny na temat poglądów Freuda, ale w całości przypisuje mu cechy rewolucyjnego myśliciela.
Jak to jest możliwe? Jeśli się nie mylę, jedna z odpowiedzi może brzmieć, że oto Marcuse był pod wrażeniem ..materializmu" Freuda. Marcuse uważa, że instynkty stanowią realne dążenie do zaspokojenia materialnych potrzeb człowieka. a wszystko inne jest tylko racjonalizacją i ideologią. Odpowiedź ta byłaby zadowalająca, gdybyśmy mieli do czynienia z autorem mniej świadomym różnicy, jaka istnieje pomiędzy materializmem mechanistycznym a marksistowskim materializmem historycznym. Marcuse szczególnie występuje przeciwko temu pierwszemu.
Na początku swojej pracy One-dimensional man (1964) Marcuse wydaje się pokładać całą swoją nadzieję w usprawnianiu procesu technologicznego.
„Technologiczne procesy mechanizacji i standaryzacji mogłyby uwolnić energię ludzką w kierunku nie odkrytego dotąd królestwa wolnego od konieczności. Uległaby zmianie sama istota egzystencji: człowiek zostałby uwolniony od wyalienowanych potrzeb i wyalienowanych możliwości, które narzuca mu świat. Byłby w stanie wywalczyć autonomię dla życia, które byłoby jego życiem. Gdyby siły wytwarzania zostały dobrze zorganizowane i ukierunkowane na zaspokojenie żywotnych potrzeb, ich kontrola mogłaby zostać scentralizowana. Kontrola taka nie tylko nie stałaby na drodze do uzyskania autonomii jednostki, ale by ją umożliwiła" (Marcuse 1964).
Cóż to jest to „nie odkryte dotąd królestwo wolne od konieczności"? Z bardzo mglistych opisów Marcusego trudno się zorientować, co ma on na myśli. W pracy Eros and civilization. wymieniając cele. do których powinno dążyć dobre społeczeństwo. Marcuse mówi. że ludzie będą „mogli umierać bez niepokoju" i bez bólu i to nie wcześniej, niż kiedy „będą musieli i chcieli umrzeć" (Marcuse 1966). Trudno jednak brać te stwierdzenia poważnie, ponieważ, po pierwsze, zawsze będą istnieć ludzie, którzy umrą. zanim zechcą umrzeć (z przyczyn psychologicznych. które nie są związane z danym porządkiem społecznym, lecz raczej z dziedzicznością i konstytucją danej osoby). Domaganie się. aby człowiek umierał przy minimum cierpienia, brzmi pusto w naszej cywilizacji, w której robi się wszystko, aby ulżyć cierpieniu towarzyszącemu procesowi umierania. A jeżeli chodzi o stanowisko, według którego człowiek ma prawo zabrać sobie życie, kiedy już tak postanowi, wielu jest dzisiaj takich, którzy podzielają ten pogląd.
K»ui/i.i