wie gotowi uznać za cud. A oto teraz, w niecałą godzinę później, siedzimy spokojnie w pokoju, który — jeśli można tak powiedzieć — w ciągu kilku minut wyskoczył jak spod ziemi, rozkoszujemy się jadłem i napojami, które musiały się tu pojawić za sprali wą czarów, nie dziwimy się już szczególnie, kiedy ktoś z naszego grona w okamgnieniu pojawia się 11 przed nami w siedmiu postaciach, a dwie inne osoby,
zamknięte w maleńkiej flaszeczce, na naszych oczach oddają się najśmielszym igraszkom miłosnym. Z tym wszystkim już się oswoiliśmy. Wszystkie te wydarzenia uważamy już za zupełnie naturalne. I cóż stąd wynika, moi państwo? Że nie ma nic nadnaturalnego! | Że nie ma cudów! Istnieją tylko fakty. A fakty są zawsze rozumne. Nas nie można oszukać, drodzy państwo, nas na pewno nie. My wszystko potrafimy wy-l tłumaczyć. My się nie zmieniamy! My pozostajemy ( sobą! Wznieśmy więc nasze szklanice i —
Przerwał mu przeraźliwy krzyk. Siedem posta-1 ci pana von Spat z jękiem zamknęło oczy. Biało ubrane dziewczęta rozpłynęły się we mgle. Pan vom Spat, 1 w swej zwykłej postaci, leżał zemdlony na podłodze. 1 Ściany sali zaczęły się przesuwać i obracać, po czym i nagle wystrzeliły w górę i zmalały.; i wszyscy, zanim I - się spostrzegli, znaleźli się znowu w salonie Melchio-i | ra.
We wnęce stał Fo i śmiał się. Pan von Spat wił się w konwulsjach. Jego niebieskie oczy patrzyły / nieruchomo w górę. Całym ciałem wstrząsały drgaw-| ki, jakby w ataku nieznośnego bólu.
— Czujesz teraz? Czujesz? — zawołał Fo przeraźliwie. — Przeliczyłeś się z siłami! Chciałeś odpocząć i zabawić się, co? Przez chwilę osłabła twoja czujność? Widzisz teraz, że nigdy nie wolno ci zasnąć ani na chwilę? Widzisz, że to my jesteśmy panami?! I zaczął tańczyć wokół niego i podskakiwać.