indziej nikczemnej; są to również podglądacze diabła, malarz występku, portreciści nieszczęśliwych sumień, nawigatorzy wyprfo piekielnych, wizjonerzy transcendencji, i są to kronikarze niepojęty spotkania Boga z człowiekiem — Augustyn i Pascal, Baudelaite4 Simone Weil, Brzozowski i Miłosz.
Kijowski nader jasno zdawał sobie sprawę, jakie ryzyko wynika || sztuki przedstawiającej, gdy staje się ona „rekonesansem w dziedzin^ zła“, gdy bada i opisuje jego krążenie w ludziach i pomiędzy ludźmi; j Mówił o tym w wykładzie Religia i literatura. Otóż literatura współ-czesna upodabnia się coraz bardziej do wroga, na którego terenie przyszło jej działać i tworzyć (jest to zaś obszar duchowo zdewastowali obszar skażony niewiarą i wyłączony z chrześcijaństwa, strefa profanem Jej model, do którego się zbliża, aby go wiernie odmalować: świat spot- i womiały, w którym wartości uległy podeptaniu, natomiast antywartofif i się ustokrotniły, ten świat bezbożny i zarazem nieludzki wprost zmusił ją do używania barw najciemniejszych. Odarta z sacrum, tchnąca rozpa- j czą, czarnym humorem, szaleństwem, prześmiewcza, częstokroć obsce*! ■ niczna — jakże się może pomieścić w murach świątyni? Toteż Kośció§l j którego misją jest ponowna ewangelizacja świata i uświęcenie człowiek# j winien posiadać literaturę i sztukę własną, autentycznie kościelną, ™ tyle jednak silną i oryginalną, aby zdolna była promieniować na otoczek nie, radując, budząc i uzdalniając istoty ludzkie do pełnego życia duchowego. Więc chodzi o to, aby literaturą, aby sztuką słowa stało się m powrót kaznodziejstwo, tak jak nim było za czasów Ambrożego, BossuetiĘi Piotra Skargi, aby stała się nim teologia i apologetyka, tak jak ją uprą* wiali Augustyn czy John Newman; aby rozkwitła poezja pieśni i hymnom sztuka modlitwy i medytacji. Aby Słowo Boże stało się sztukąZ40. 9
Takie było ostatnie marzenie literackie autora Granic literatury.
14
A zatem przemiany duchowe Andrzeja Kijowskiego to jeszcze jedna historia odstępstwa r nawrócenia, historia powrotu ze Świata do domu? Ale ten powrót to nie ucieczka z przestronnego, widnego traktu w zaułek sentymentalny i usypiający. Skądże znowu! Tak mógłby sądzić I ktoś wyjątkowo uprzedzony łub... bezmyślny. Nie kapitulacja, tik I ustępstwo wewnętrzne, nie słabość go podyktowały. Ten długi powrót, I z miejsca, zda się, bardzo odległego, do wspólnoty duchowej narodu, i do Kościoła, nie był powtórzeniem mechanizmu „polskiej nerwicy". ^ J|
Naród to ludzkość dojrzała. Kijowski zgadzał się tutaj z Mochnackim (jak też z autorem Legendy Młodej Polski). Podobnie i wiara miała wedle jego przeświadczenia bogacić, urealniać, potęgować człowieczeństwo? miała stanowić kulminację życia intelektualnego i uczuciowego, miała 40 Ibidem, $, 143,
być pełnią i szczytem, nie zaś cofnięciem i redukcją. Nie darmo zajmował się w swojej prozie narracyjnej, i w esejach krytycznych także, rozmaitymi odmianami fenomenu zwanego życiem na niby. Zapamiętawszy dawne błędy redukcjonistyczne, ostrzegał przed możliwością powtórnego ich popełnienia — dzisiaj. Dowodził, że:
W dziejach kultury, jak i w dziejach każdego człowieka można uchwycić przemienny cykl destrukcji i konstrukcji. Coś się niszczy, żeby potem odtwarzać. Te formy odtworzone nigdy nie są takie same jak przed zniszczeniem. To niszczenie jest jakąś odnową, choć przynosi straty i budzi żal za tym, co zostało zniszczone. Ale oba cykle są ważne. Igdy się przystępuje w swoim własnym życiu i w życiu zbiorowym do dzieła rekonstrukcji, do składania na powrót odrzuconych kamieni, trzeba mieć w pamięci to, co powodowało gest odrzucenia, i w tej nowej fazie pracy duchowej nie dać się ponieść nostalgii za żałosnym czy zbiorozpym dzieciństwem. (...)
Rekonstrukcja tedy nigdy nie jest odtworzeniem pierwotnego kształtu, lecz nową syntezą tradycji i teraźniejszości**.
Pośród wielorakich podniet i perspektyw, jakie przynosi z sobą krytyczne par excellence dzieło Andrzeja Kijowskiego, jest to szczególnie ważna dyrektywa. Jest ona doniosła w planie ogólnym, gdyż dotyczy kształtu polskiej refleksji zbiorowej oraz jakości kultury. Jest równie ważna w odniesieniu do dorobku Autora. Staraliśmy się jej sprostać, obmyślając koncepcję niniejszego wyboru i dopasowując wzajem rzeczy (szkice, artykuły, recenzje), które w przytłaczającej większości egzystowały dotychczas luzem. Czy rekonstrukcja się powiodła? Osąd należy do czytelnika.
Tomasz Burek
41 Ibidem, s. 142, zob. też s. 40-41,98-101.