94
BARON Pan chciałby być garbaty?
ONEK Ja?
BARON Jeżeli każdy..,
ONEK Niestety, natura poskąpiła. To jest dar Boży, proszę pana, wyjątek, rzadkość... Z tym trzeba się urodzić. To! jest, proszę pana, jak...
STUDENT Tśśś...
Onek milknie w pół słowa. Wszyscy zwracają się do Studenta. Student kładzie palec na ustach, nakazująe ciszę, nadsłuchuje. Wszyscy nadsłuchują mimo woli. Student pochyla się nad Onkiem, otaczając ucho dłonią. STUDENT Burczy panu w brzuchu.
Prostuje się, jak lekarz po postawieniu diagnozy. Baronowa wybucha śmiechem. Student wraca do ławki i siada jak przedtem. Onek zrywa się z krzesła.
ONEK Smarkacz!
BARON Poproszę o cukier.
Garbus podaje mu cukiernicę. Onek siada z powrotem, Baronowej udaje się opanować śmiech. Wszyscy milczą. Nie patrzą na Garbusa, który jednak w tym milczeniu staje się postacią centralną. Garbus wychodzi. (Wchodzi do domu.)
SCENA 6
ONKA Jak mogłeś!
ONEK Przecież nie mówiłem nic złego.
ONKA Czy naprawdę jesteś tak głupi?
ONEK (do Barona) To pan wszystko zepsuł. Po co pan wyjechał z tymi Grekami.
ONKA Mam tego dosyć, (wstaje)
ONEK Ja chciałem dobrze! (Onka odwraca się od niego, idzie w głąb sceny. Onek wstaje, idzie za nią) Poczekaj, poczekaj...
Baron przeszukuje kieszenie.
BARON (do Baronowej) Czy nie wiesz, gdzie są moje cygara?
BARONOWA Nie!
Baronowa wstaje i odchodzi w głąb sceny za Ońką i Onkiem. Baron wstaje i kieruje się do domu. Onka zatrzymuje się w głębi sceny.
ONKA Kto tu!? (chwyta za ramię męża, który tymczasem ją dogonił, szukając u niego ochrony) Tutaj ktoś jest! Baron zatrzymuje się i zwraca w kierunku Onki i Onka. ONEK (niepewnie) Wydaje ci się...
Glos z głębi sceny, basowy i ugrzeczniony.
GŁOS Dobry wieczór.
SCENA 7
Onek i Onka cofają się. Mrok tymczasem już zgęstniał. Z krzaków i mroku, spoza altany, wyłania się Nieznajomy. Jest to postawny mężczyzna z wąsami podkręconymi w szpic, w meloniku, w czarnym garniturze. Złoty łańcuszek od zegarka na kamizelce. Z laską. Zbliża się ku środkowi sceny, wymijając Onkę, Onka i Baronową. Na jego widok Student wstaje z ławki. Nieznajomy zdejmuje melonik i powtarza głosem głębokim i grzecznie modulowanym.
NIEZNAJOMY Dobry wieczór.
Pauza.
ONEK (niepewnie) Dobry wieczór...
NIEZNAJOMY Widzę, że państwo już po kolacji. To i dobrze, bo nie chciałbym przeszkadzać, (zebrani przyglądają mu się w milczeniu) Niechże państwo siadają. Proszę się mną zupełnie nie krępować. Ja sobie siądę... (rozgląda się) O!... (wchodzi na ganek, bierze z ganku piąte krzesło. Stawia je na środku sceny, oparciem do prawej kulisy, stąd może widzieć wszystkie pozostałe krzesła jednocześnie) Tutaj.
Już zniża się, żeby usiąść, ale widząc, że nikt nie siada, wyprostowuje się i wskazuje paniom krzesła gestem zapraszającym, ale stanowczym. Panie siadają nieco jak pod hipnozą. Wtedy dopiero siada Nieznajomy (tyłem do prawej kulisy). Onek też zajmuje miejsce. Baron i Student stoją w dalszym ciągu.
BARON Z kim mamy przyjemność?
Nieznajomy wyjmuje z kieszeni małą buteleczkę, odkręca korek i przykłada ją sobie do nosa. Oddycha parę razy głęboko. Zakręca korek i chowa buteleczkę do kieszeni. NIEZNAJOMY Przepraszam, alergia. Katar sienny.
ONEK Na katar najlepsza jest kamfora.