Stosunek poważnej i intelektualnej krytyki do rozkwitającej kultury masowej lat pięćdziesiątych stał się samoistnym problemem i źródłem wielu opasłych rozpraw i długich dyskusji. Radykalni intelektualiści odpowiedzieli globalnym atakiem na kulturę warstw średnich. Dla poważnej krytyki rzeczywistym przeciwnikiem, jej betenoire, był jednak nie zalew szmiry, lecz kultura „intelektuali”, albo - jak nazwał ją Dwight Macdonald - „midcult”. „Jeśli chodzi o kulturę masową - pisał
- zabieg jest prosty - chodzi o przypodobanie się za wszelką cenę tłumowi. «Midcult» pretenduje natomiast do respektowania wzorów kultury wysokiej, podczas gdy faktycznie spłaszcza je i wulgaryzuje”1.
Hannah Arendt, myślący i dociekliwy krytyk, poszła w tej klasycznej argumentacji o krok dalej, łącząc ją z analizą marksistowską. Dowodziła, iż „społeczeństwo” mieszczańskie- względnie homogeniczna społeczność ludzi wykształconych i kulturalnych - traktowało zawsze kulturę jako towar, a z jej wymiany czerpało wartości snobistyczne. Pomiędzy kulturą (to jest producentami sztuki) i społeczeństwem (jej konsumentami) zawsze istniało pewne napięcie2. Pod dwoma zasadniczymi względami obecna sytuacja jest wszakże inna niż kiedyś. W dawnych czasach indywidualizm kwitł lub był możliwy poprzez ucieczkę ze społeczeństwa, często poprzez bunt lub wejście w świat bohemy. („Poczucie beznadziejności jednostek w warunkach społeczeństwa masowego wynika w znacznej mierze stąd, iż drogi ucieczki zeń zostają zablokowane z chwilą, gdy społeczeństwo obejmuje już wszystkie warstwy ludności”.) Ponadto, chociaż „społeczeństwo” w przeszłości pragnęło kultury głównie ze względów snobistycznych, nie konsumowało jej, nawet jeśli jej nadużywało, czy deprecjonowało ją i „obracało przedmioty kultury w towar”.] Społeczeństwo masowe „przeciwnie
- pragnie nie kultury, lecz rozrywki, a wytwory przemysłu rozrywkowego są istotnie przez nie konsumowane, podobnie jak inne dobra, konsumpcyjne”.
v—©statecznie, chociaż w latach pięćdziesiątych wygasły radykalne tendencje polityczne, radykalna wola zdystansowania się od społeczeństwa utrzymała się w kulturze dzięki jej krytyce. Kiedy w latach sześćdziesiątych w polityce pojawiły się nowe impulsy, radykalizm odnalazł wartości w kontrkulturze; atakowanie społeczeństwa poprzez podnoszenie takich tematów, jak społeczeństwo masowe, anomia i alienacja - niczym nić Ariadny - pozwalało wkroczyć w nowy okres radykalizmu.
Modernizm
1 tak dochodzimy do niezwykłej zagadki socjologicznej. Pewna postawa kulturowa, nastrój, ruch (amorficzność czy też wielostronność zjawiska utrudnia objęcie go jednym terminem) przetrwały przez ponad sto dwadzieścia pięć lat, bezustannie ponawiając i wspierając ataki na strukturę społeczną. Najszerszym terminem określającym tę postawę jest modernizm: uparty wysiłek stylu i wrażliwości, by trwać w pierwszej linii „rozwijającej się świadomości”. Na czym polega zatem natura ruchu, który - ubiegając w tym nawet marksizm - atakował społeczeństwo burżuazyjne i w odróżnieniu od ruchów politycznych nie dysponując żadną organizacją zdołał przez tak długi czas utrzymywać ten program? Czym zafascynował on wyobraźnię artystyczną w takim stopniu, iż zdołał przetrwać pokolenia i zachować swą atrakcyjność dla kolejnych roczników inteligencji?
Modernizm przenika wszystkie sztuki. Jeśli jednak przypatrzeć się poszczególnym jego przejawom, to wydaje się, że nie ma żadnej jednoczącej go zasady. Obejmuje on nową syntaksę Mallarmego, kubistyczne odkształcenie form, potok świadomości u Virginii Woolf i Joyce^a, atonalność u Berga. Każde z tych zjawisk, w chwili gdy się pojawiło, było „trudne” do zrozumienia. Jak sugerowało wielu autorów, ta właśnie pierwotna trudność jest symptomem modernizmu. Jest on uparcie nieprzeźroczysty, korzysta z niezwyczajnych form, świadomie eksperymentuje i nieustannie stara się zaskakiwać publiczność - szokować ją, wstrząsnąć nią, a nawet przekształcać - jak w przypadkach religijnego nawrócenia. Ta właśnie trudność jest jednym z po-
81
Słownictwo Macdonalda wymaga wyjaśnienia. Na początku lat trzydziestych, w „ostrej” fazie amerykańskiego radykalizmu, w modzie był bolszewicki zwyczaj tworzenia skrótów - politbiuro zamiast biuro polityczne czy orgbiuro zamiast biuro organizacyjne. 1 tak, moda na proletariacką literaturę była znana jako „proletkult”. Macdonald przejął len żargon w swym sardonicznym stylu; patrz Masscult and Midcult, „Partisan Review” 1961, nr 4.
H. Arendt, Society and Culture, w: Cul turę for the Millions?, N. Jacobs (red.), Princeton 1961, Van Nostrand, s. 43 - 53. Szerszą argumentację podaje w Between Past and Futurę, New York 1961, Yiking, s. 197-226.