28
właściwie ludzie, ale ponieważ nie chcą pracować, więc udają małpy. Czyżby w tej bajce miało tkwić tyle prawdy, że chodziłoby tu istotnie o niedobrowolnie zacofanych.. ludzi pierwotnych, którzy dzięki swemu krańcowemu konserwatyzmowi, jeszcze teraz są dla nas obrazem małpiej fazy ludzkiego rozwoju?
Możnaby wprawdzie zapytać, jak to się stać mogło, by . w czasie, gdy rzeczywisty człowiek dzisiejszy oddawna się wykształcił i rozwinął, równocześnie w tych kilku dziewiczych kniejach istniał jego małpi protoplasta, jako typ stały? Jednakże w obrębie ludzkości samej spotykamy się z czemś zupełnie podobnem. Czemuż nagi australczyk ze swą kulturą okresu kamiennego żyje jeszcze w zaroślach, podczas gdy obok niego człowiek cywilizowany osiągnął tak wspaniałą wyżynę rozwoju? Bliżej nas spotykamy także zjawiska pokrewne. Na równinie, gdzie wielkie miasto wre i kipi, postęp posuwa się siedmiomilowemi butami, w odległej wiosce górskiej dziś jeszcze kwitną stare obyczaje i pojęcia. To więc nie stanowi poważnego zarzutu.
Przyjrzyjmy się tymczasem dokładniej małpom antro-poidom. Mamy ich cztery odmiany, różniące się między sobą, a niektóre nawet w sposób uderzający. Czyżby one miały przedstawiać cztery stopnie przedhistorycznego człowieka? Każda próba uszeregowania ich wedle zwiększającego się stopnia ludzkiego podobieństwa najzupełniej chyl 'a. Prawda, że każda z nich sama przez się ma dużo cech tego podobieństwa; zdaje się jednak, jak gdyby się one niemi podzieliły w sposób tak subtelny, że wzajemnie się dopełniając, mogłyby wytworzyć pierwowzór ludzki; łańcucha przeobrażeń nie stanowią.
Gdy sobie przypomnimy owo osobliwe stworzenie z Trinil, zwracamy się ze specjalnem zainteresowaniem do gibona, Czy nie on czasem jest istotnym pierwowzorem, natomiast orang-utang, goryl, szympans tylko bezpłodnerri bocznemi odroślami? Trudno zaprzeczyć, że gibon ma rzeczywiście rysy bardzo osobliwe i wiele znaczące. Wydaje