91
samorodztwa. Tak jednak bynajmniej nie jest. Ono tylko stanowi zaprzeczenie jej w jej grubej formie. Chcąc jej dać formę subtelniejszą a nie podlegającą zarzutom, należy tylko rozszerzyć pojęcie materji nieorganicznej, a zatem przyrody poniżej pierwszej komórki życiowej. Możemy spokojnie pozostać przy twierdzeniu, że pierwsza komórka; pierwsza prawdziwa pra-istota powstała na ziemi skutkiem naturalnego rozwoju w chwili, gdy kula ziemska ostygła; powstała zaś z jedynie wówczas na ziemi istniejących materji nieorganicznych. Musimy tylko dodać, że materje te do owej pory jeszcze wprawdzie żadnej komórki życiowej nie stworzyły, posiadały jednak w sobie dostateczne warunki utworzenia takiej komórki, przy stopniowem spadaniu temperatury. W tych ostatnich słowach zawierać się musi myśl, że posiadały one nietylko składniki fizyczno-chemiczne i pierwiastki ruchu, z których powstać mógł specjalny twór czyli nkomórJca“ w jej znaczeniu fizyczno-chemicz-nem,—lecz posiadały również pewien podstawowy pierwiastek czucia, z którego wzięło początek czuciowe życie tej komórki. Innemi słowy: musimy się zgodzić na proste założenie, że w tej lub owej formie czticie stanowi zasadniczą właściwość wszelkiej materji, a zatem i nieorganicznej, a ta zasadnicza właściwość trwa nienaruszona we wszelkich temperaturach i od nich jest niezależna. Do uznania tego nieustannie dochodzić musiały najdzielniejsze umysły, na tern polu (często z różnych punktów do niego dochodząc), a z pomiędzy nowszych wymienię tu tylko Haeckla i Fechmera. Haeckel, który energiczniej niż ktokolwiek bronił samorodztwa i spopularyzował je, bardzo silnie zresztą w różnych miejscach swoich dzieł zaznaczał, że przypisuje wszelkiej materi we wszechśw'ecie najprostszą formę czucia, jako jej nieodłączną właściwość. Jeżeli tak jest, to nic już nie stoi na przeszkodzie pierwotnemu rozwojowi życia na ziemi samej. Zycie nie byłoby bowiem niczem in-nem, jak punktem zbornym, zogniskowaniem tej właściwości przyrody: zdolności czucia. Byłoby ono poprostu wytwo-