59
raałym stanie, żfe więc powrócę z wypraw bez niej, a już Odszedł czas mojego wyjazdu z Ojcowa, gdzie Bóg wić, Czy będę jeszcze kiedj ! Pragnienie Ledry z pomyśleniami ukiemi, coraz gwałtowniej we mnie wzrastało, interes znalezienia jćj, stawał się coraz pilniejszym.
Na nieszczęście jeszcze zastałem w domu czekającego ba mnie furmana mieszczanina ze Skały, z którym się układać miałem o termin wyjazdu z Ojcowa. Trzeba było spór toyśli stanowczo rozstrzygnąć. Pojadę rzekłem, ależ, pomyślałem znowu, tyle innych skoczków znajduję i w młodocianym i w zupełnie dojrzałym wieku? nie sposób, żeby i uszaty nie znalazł siljprzynajmniej jeden dojrzały. I postanowiłem cały jutrzejszy dzień przepęazić na Prądniku, a mieszczanina zamówiłem z końmi na pojutrze.
Udałem się zatćm we środę d. 23 .sierpnia z czerpakiem ha Prądnik, gdzie działając tym pomocniczym sprzętem od tana do wieczora, wydobyłem z pośrodka krzaków dębowych mnogość najpożądańszych owadów, prócz uszatego skoczka. Nigdy nie zmęczyłem się tyle na entomologicznej Wycieczce, ale to szło o ostateczny wyrok, że Ledra aunta > Łie istnieje teraz w naturze dojrzała, a ja powinienem opuścić jutro Ojców Już słońce w zachodni ścisk lasów jodłowych zapadło, kiedym opuszczał Prądnik, postanowiwszy faz ostatni, lec,z niezawodnie ostatni, mój czerpak zaciągnąć. Uczyniłem to na nieszczęście. Gdybym był, jak mi radziła myśl pićrwsza, owoc tego ostatniego zaciągu w zamkniętym czerpaku, nie przeglądając go, do domu przyniósł, byłbym miał najpiękniejszy okaz uszatego' skoczka. Ale ja Udałem się do przeglądania dna samego, do przeglądania niedbale, bom już był nadto zmęczony, do przeglądania przy świetle zmroku, które ledwie pozwalało gatunek złowionego owada rozpoznać. Góż się stało? Pod 0'statnim z listków suchych, które odchylałem na wzniesionem dnie czerpaka, taił się ogromny dla moich oczu skoczek, którego sama wielkość nie kazała za co innego uznać, jak za skoczka uszatego '-{Ledra aurita). Ledwie tćż wielkość ocenić w nim zdołałem, bo w samej chwili odchylenia liścia, spostrzeżony owad z siłą, która mnie zadziwiła, wyskoczył ponad lewe ramię moje, upadł na ziemię i zniknął, a ja osłu-