XXXIX
wiedzią Kanta: na posłuszeństwie! Ale wobec czego?
I tu drogi tych dwu filozofów się rozdzielają, gdy bowiem Kant twierdził, że dobra Wola jest posłuszna prawu dyktowanemu przez rozum praktyczny, a prawo to będące kategorycznym imperatywem brzmi: „postępuj według takiej tylko zasady, co do której mógłbyś jednocześnie chcieć, aby się stała pra-^ wem obowiązującym powszechnie”, to Herbart sądził, żgjwola staje się dobra, gdy- jest posłuszna sądowi estetycznemu, orzekającemu, że dany postępek się podoba albo nie podoba.
Paradoksalny pogląd! Któż bowiem nie czuje, że co innego jest poczucie obowiązku moralnego, ujarzmiające bardzo nieraz silne namiętności, a co innego upodobanie estetyczne, dochodzące najłatwiej djo głosu w chwilach, gdy się wycofujemy z walk życiowych i oddajemy się kontemplacji czy to natury, czy dzieł sztuki?/Kodzi się-?też natychmiast wątpliwość, czy sądy estetyczne mają w sobie tę moc, której potrzeba, aby zmusić do posłuszeństwa wezbrane namiętności?
Herbart na tenSŻąapzut odpowiadał, że__smak estetyczny
wprawdzie nie zawsze frotrafi od razu okiełznać namiętności? bo nie jest na to dość silny^ ale za to odznacza się. uporczywością. Będzie on źle postępującemu tak często powtarzał: „twoje postępowanie jest brzydkie, ono mi się nie podoba”, aż go zmoże i zmusi do poprawy.
Na to można odpowiedzieć, że tylko niektórzy ludzie — w rodzaju Petroniusza z Quo Vadisjjjph dochodzą tą drogą do swego rodzaju moralności. Ale Herbartowi nie chodziło o wszystkich. On chciał wychować przepojonego neohumaniz-mem „człowieka wykształconego”. Wzorem dla niego byli tacy ludzie, jak Goethe, jak Wilhelm v. Humboldt.
Herbartowi się przy tym zdawało, iż dowiódł swojej tezy. Przyjrzyjmy się uważnie temu dowodowi. Ma on formę następującego polilematu34: To, czemu wola ma być posłuszna, aby być dobra, może być:
34 Polilematem nazywa się w logice klasycznej rozumowanie zawierające w zdaniu rozjemczym, stanowiącym jego rację, więcej niż trzy przy-