KAIR
Ale zaraz zwróci swą uwagę na brak eleganckich sklepów europejskich, hotelów, restauracyj, giełdy, i t. p. Wzruszy ramionami i powie: «Jakie to głupie i nudne miasto!...»
A oto on właśnie głupi i znudzony, gdyż w jednym kamieniu z domów lub z meczetów tutejszych, więcej jest myśli i wspomnień, niż we wszystkich razem pustych głowach spanoszonych dudków!
Aby pojąć dostatecznie Kair, trzeba być artystą, poetą, trzeba być Arabem!
Istnieje pewien rodzaj zachwycającego czaru, któ-ren rozciąga nad tern miastem i nad wszystkiem, co je otacza, swoje panowanie.
To wrażenie już się zaczyna czuć dawać od chwili, jak oko dojrzy w oddaleniu wśród mgły słonecznej sławnych piramid szczyty, wieże minaretów Bulaku, i pałaców i ogrodów nad Nilem się wznoszących.
Po obu stronach koryta obszernego Nilu, jaknaj-bujniejsza wegetacja. Po lewej, opodal Bulaku, piękny pałac Szubra, mieszkanie zimowe Mehmeda-Ali; kilkanaście kół wielkich, do których założonych kilkadziesiąt wdów, obracając je bezustannie, dostarcza wody ogrodowi; gdyż deszczu trzy dni na rok!... A co za ogrody za pałacem! a co za salony haremu w pałacu!
W ogrodach, pomiędzy cyprysami, pomarańczami, palmami, granatami, i tysiącznemi krzewy, tak z In-djów jak i z Ameryki, wznoszą się sztuczne góry, sztuczne źródła, sztuczne mosty!
29