przebywanie w pokoju byio okazją, żeby jeszcze więcej czytać-
Wtedy to po raz pierwszy przeczytałam powieść, do której \,v przyszłości najczęściej miałam wracać - przeczytam ją ponad sto razy: Dziewczęta Montherlanta. Jej lektura utwierdziła mnie w przekonaniu, że można zostać wszystkim^ byle nie kobietą. Znajdowałam się na dobrej drodze, bo byłam karaluchem.
Czasami, niezwykle rzadko, znajdowałam w sobie dość sity, żeby wyjść z pokoju. Straciłam zdrowy rozsądek. Wygłaszałam mowy na temat nieistnienia duszy. Zwracałam się do dygnitarza per „mój poczciwcze”.
Gry hazardowe, tak samo jak muzyka, były w Laosie zabronione. Żeby uprawiać jedno lub drugie, trzeba było zamknąć się w domu. Karty kojarzono z hazardem: wist stał się cudowną rozrywką uprawianą w atmosferze prohibicji.
Bez końca obserwowałam grających. Któregoś dnia nakryłam oszusta. Głośno go zdemaskowałam. Wyparł się. Przyłożyłam mu pięścią w oko. Ojciec natychmiast kazał mi wracać do pokoju.
ponieważ moim przeznaczeniem było nie opuszczać pokoju, zostałam wróżbitą; leżąc na łóżku, wpatrywałam się przez okno w szybujące po niebie ptaki. Z lotu ptaków nie wyczytywalam nic innego, jak lot ptaków; wszelka interpretacja byłaby uproszczeniem. Obserwowanie ich było czymś niesamowitym.
Często ptaki były zbyt daleko, żebym mogła odgadnąć, jaki to gatunek. Ich sylwetki sprowadzały się do wirującej w eterze arabskiej kaligrafii.
Marzyłam, żeby być taka jak one: być czymś nieokn-:; lonym, swobodnie podążającym gdzie oczy poniosą. Tym czasem tkwiłam w okowach nieprzyjaznego i chorego cia ła oraz owładniętego destrukcyjną obsesją umysłu.
Podobno trzon międzynarodowego terroryzmu rekrutuje się spośród dzieci dyplomatów. Wcale mnie to nie dziwi.