155
Tern cię być w kraju znali współobywatele,
Gzem jest dusza stoika w chorowitem ciele.
Gdy nas ten fałsz, iż Polskę nierząd trzyma, łudzi, Śpiąca rzeczpospolita, co dwa lat się budzi: Niebaczna, że z niej czuli szukają obłowu,
Ockniona ziewnie tylko i zasypia znowu.
Ledwie nie sam w odmęcie takim byłeś czynny,
Pod twoją się porękę zachylał niewinny,
Winny twej surowści kajał się postrachem,
Ani się podejrzany pod twym mieścił dachem,
Ani średnia zasługa sięgała nagrody,
Póki lepsi nie byli nagrodzeni wprzódy.
Tyś uzdrawiał twój naród, są którzy go truli,
Tyś gorliwie naprawił, ci gorliwie psuli.
Czyli się przez wysłańców' gromadziły stany, Wglądałeś, by niecnota nie bywał obrany,
Czyli to sprawiedliwość brała wr ręce szalki,
Broniąc jej, przymuszony byłeś toczyć walki:
Wtedy kogo celniejsze zdobił)' przymioty,
Śpiesznie pod twego domu cisnął się namioty.
A że kto, wyższej w' sobie nie czując zalety, Zbrodnią się tylko chełpił, lubioną, niestety,
Za pełnione przestępstwa twej się bojąc grozy, Przeciwne, acz niechwalne, szedł liczyć obozy.
Niebespieczny faworyt pod monarchy cieniem Kąkol zamieszek pańskiem rozsiewał imieniem.
Tego, by dłużej swcmi nie szkodził nam błędy, Ściągnąłeś z pychy szczytu między gminne rzędy. Dom dawnością, potęgą, bogactw')' wsławiony.
Dom z pierwszemi zachodu mocarstw) skrewniony, Na cudze chciwy, o swe czyniący niedbale,
Po nieszczęsnym wygnańcu posiadł Semigale.
Nie zniosłeś wówczas ujmy powagi senatu,