szej jego ewolucji we wszystkich niemal odłamach (zakaz służby wojskowej, zakaz fizycznego prześladowania kacerzy, zalecenie posłuszeństwa władzy cywilnej), to jednak pozostało wiele kwestii zasadniczych, wokół których ciągnęła się długa historia kolejnych rozłamów, zjednoczeń, separatyzmów, sekt i wewnętrznych sporów. Szczególnie drastyczny charakter nosiło pytanie: czy jakakolwiek zbiorowość kościelna ma prawo uważać się za jedyny prawdziwy kościół Chrystusowy, z wyłączeniem innych, czy ma więc prawo uważać własną konfesję za jedynie autentyczną i obowiązującą interpretację słowa bożego? Jeśli tak — do jakiego stopnia dopuszczalne jest praktyczne stosowanie własnej eksluzywności? Jeśli nie — na jakich zasadach gmina, która sama nie przypisuje sobie charakteru jedynie autentycznej i uświęconej przez Boga, może w ogóle istnieć i czy w ogóle istnieć może prawomocnie?
Jakoż ruch antykonfesjonalnej opozycji, całkiem analogiczny do tego, jaki sprowokowała reforma Lutra, powtórzył się bardzo wcześnie na gruncie drugiej reformacji, mianowicie na gruncie jej wersji najbardziej „ukościelnionej”, tj. w łonie pokojowego anabaptyzmu mennonitów. Rytmika reformacji zaczęła się odtwarzać, z niezmienną niemal uporczywością, na gruncie tych idei, które chciały być reformacją wobec samej reformacji, a których reformatorstwo ulegało z konieczności tej samej antynomii wewnętrznej, jaka pierwotną reformację zmusiła do alternatywnego wyboru między skutecznością i konsekwencją. Osobowości typu „organizatorów” wybierały pierwszą kosztem drugiej; jednakże znajdowali się zawsze ludzie o nastawieniu „ideologów”, którzy opowiadali się za odwrotnym rozwiązaniem.
•
Obbe Philipsz, jeden z przywódców niderlandzkiego anabaptyzmu i ten, który samemu Menno udzielił kapłańskich godności, należy do pierwszych spirytualistycznych „renegatów” ruchu, a w każdym razie do pierwszych, którzy ze swego „renegactwa” pozostawili pisane świadectwa. Wyznania Obbe Philipsza, sporządzone przed rokiem 1560, w 1584 ogłoszone zostały drukiem przez jakiegoś ortodoksa kalwińskiego, który zamierzał w ten sposób zdemaskować nieprawe pochodzenie anabaptyzmu słowami byłego wyznawcy ruchu, pomimo że autor nie przeszedł bynajmniej na łono prawdziwej wiary reformowanej, ale zachował pozycję nie zrzeszonego „libertyna” 25. Owa spowiedź rozczarowanego apostaty zdaje sprawę z motywów odstępstwa, ale w widoczny sposób nie usuwa dysproporcji między tymi motywami a ostatecznym wynikiem decyzji. Obbe Philipsz opowiada bowiem o obietnicach nawiedzonych proroków ana-baptystycznych, którzy ukazywali swoim wyznawcom wizję rychłego królestwa Chrystusowego na ziemi, podawali się bezprawnie za wysłańców bożych lub zgoła uchodzili za zesłanych z nieba starotestamentowych proroków. Baltazar Hubmaier, Johannes Denek, Ludwik Hetzer, Tomasz
Miinzer, Melchior Hoffmann, Leenart Joosten, Jan Mattijsz, Jakub van Campen, Jan z Lejdy, Bernard Rotman — oto najważniejsze z nazwisk, które Obbe Philipsz bez żadnego zróżnicowania wylicza wśród zapowiadaczy „Nowej Jerozolimy”. Przyznaje, że dał się naiwnie zwieść fałszywym proroctwom i w dobrej wierze przyjął w Leeuwarden swój urząd predykanta od dwóch apostołów Jana Mattijsza. Zaznacza wszakże, że przy akcie wyświęcenia nie doświadczył żadnego dotknięcia Ducha Świętego, a tylko słowa słyszał i poczuł na sobie ręce nieprawych kapłanów. Jednakże okropny koniec wszystkich uzurpatorów — pozabijanych w większości wśród straszliwych tortur — oraz nicość ich olśniewających proroctw ujawniły mu uzurpatorski charakter całego przedsięwzięcia. Zobaczył tedy, że głosiciele nowego królestwa nie mieli żadnego posłannictwa bożego ani żadnego prawa do budowy nowego kościoła i w tym duchu również ostrzegał — bezskutecznie zresztą — zarówno Menno Simonsa, jak Dirka Philipsza (swego brata), prosząc o zaniechanie bezbożnego dzieła. Ostatecznie rzekoma prawdziwa gmina chrześcijańska okazała się, jak pisze autor Wyznań, jaskinią zbójecką, pełną nienawiści, zazdrości, obłudy itd.28.
Widać stąd, że niespełnienie się chiliastycznych obietnic oraz krwawe zamieszki wzniecone przez anabaptystów spowodowały ostateczne zniechęcenie Obbe Philipsza do nowej reformy i kazały mu porzucić uzurpatorski kościół. Jednakże refleksja jego wykracza znacznie poza tę motywację, albowiem dochodzi on do przekonania, że Antychryst skorumpował nieodwracalnie pierwotną gminę Chrystusa i że w ogólności żaden kościół zewnętrzny nie jest potrzebny, aby czcić Boga, skoro żaden nie może sobie rościć pretensji do apostolskiej sukcesji 27. A kiedy wielu ludzi zrażonych do papistowskiej Sodomy zapragnęło czcić Boga w prostocie serca, bez kapłanów i predykantów, bez zewnętrznego kościoła, inni nie pozwalali na to i żądali koniecznie widzialnego Boga, którego mogliby zobaczyć i dotknąć, oraz jęli budować gminę, wznawiać urzędy i niczym poganie tworzyć ziemskie królestwo — jak gdyby nie można było bez gminy osiągnąć zbawienia 23.
Wyznania Obbe Philipsza ukazują nam tedy radykalny indywidualistyczny antykonfesjonalizm wyrosły już z opozycji do drugiej reformacji i demaskujący te same niebezpieczeństwa, które pierwsza reformacja piętnowała u „papistów”, a druga reformacja — w poczynaniach pierwszej. Późniejsze dzieje doopogezinde, obfitujące w mnóstwo rozłamów i walk, ukazują bezustannie ten sam fenomen, który w XVII stuleciu przybiera jeszcze większe rozmiary.
Pomijając znane i skomplikowane dzieje mennonickich swarów, zanotujmy jedynie, że już w pierwszych rozłamach, które nastąpiły pod koniec lat pięćdziesiątych, wyszła na jaw pewna dwuznaczność ukryta w przeciwstawieniu chrześcijaństwa i „świata”. Mogłoby się bowiem wydawać, że skoro przeciwstawienie to, doprowadzone do ekstremistycz-
— Świadomość religijna i więź kościelna 119