92 llayilcn White
stawionego w przekazach historycznych rośnie wraz ze wzrostem liczby odnoszących się do niego narracji. Każde nowe dzieło historiograficzne dołącza do sumy możliwych tekstów, które trzeba zinterpretować na drodze do osiągnięcia wiernego obrazu danych historycznych okoliczności. Relacja między podlegającą analizie przeszłością a pracami historiogra-ficznymi pow's tającym i w rezultacie analizy dokumentów jest paradoksalna: im więcej wiemy o przeszłości, tym trudniej staje się ona przedmiotem uogólnień.
Jeśli wszakże przyrost wiedzy o przeszłości utrudnia nam dotyczące jej uogólnienia, to jednocześnie powinien on ula-twdać gcneralizacjc na temat form, przy pomocy których wiedza ta jest nam przekazywana. Nasza wiedza o przeszłości rozwija się przez rozrost, nic dotyczy to jednak jej rozumienia. Rozumienie przeszłości nie postępuje na drodze re-wolu> jnych przełomów, jakie wiążą się z post ępem w dziedzinie nauk fizycznych. Podobnie jak literatura, historia postępuje naprzód wraz z pojawianiem się dziel klasycznych, których istota polega na tym, że nie można ich podważyć ani zanegować, tak, jak dzieje się to w przypadku zasadniczych schematów pojęciowych nauk ścisłych. To właśnie nie-podatność na podważanie przesądza o zasadniczo literackim charakterze klasycznych dzieł historiografii. W każdym arcydziele pisarstwa historycznego tkwi element, którego niepodobna zanegować, a elementem tym jest jego forma; forma, czyli domena fikcji.
Zapomina się często, a jeśli nie zapomina, to zaprzecza, iż żaden zespół wydarzeń zaświadczonych przez źródła historyczne nie układa się w skończoną i kompletną opo-wfieść. Dotyczy to wydarzeń składających się zarówno na życie jednostki, jak i na dzieje instytucji, narodów i ludów'. Nie p r zcży wa m y naszego życia jako opowieści, nawet jeżeli nadajemy mu znaczenie, porządkując je wstecz przy pomocy formy narracyjnej, co odnosi się do • a rodów' i całych kultur. W eseju poświęconym „mitycznemu” charakterowi historiografii Levi-Strauss pisze o zdziwieniu, jakie wywołałaby u przybysza z innej planety lektura tysięcy prac historycznych poświęconych Rewolucji Francuskiej. W pracach tych „autorzy nie zawsze odwołują się do tych samych wydarzeń, a jeśli już tak czynią, to przedstawiają je w różnym świetle. A przecież, zróżnicowanie to odnosi się do tego samego kraju, tego samego okresu i tych samych wypadków, których realność rozproszona jest po wszystkich poziomach wielowarstwowej struktury.”, W dalszym ciągu wywodu autor sugeruje, iż, ocena trafności opisu historycznego me może zależeć od jego elementów, tj. od domniemanej treści faktograficznej. Wręcz przeciwnie, „rozpatrywany w izolacji, pojedynczy element okazuje się bez znaczenia. Niektóre elementy nabierają jednak sensu w ramach zintegrowanego systemu jako jego części znaczące w odniesieniu do całościowego uporządkowania danej serii.’- Lecz. to, co Levi-Strauss nazywa „uporządkowaniem serii”, nie jest jej uporządkowaniem ch ronologicznym, następstwem „faktów” zgodnym zieli oryginalną kolejnością pojawiania się w czasie, gdyż sama „kronika” wydarzeń, służąca historykowi za kanwę opowieści o tym, „co wydarzyło się naprawdę”, jest już rezultatem przekodowania. Istnieją chronologie „gorące” i „zimne”, które, aby kronika lego, co się zdarzyło, była pełna, wymagają uwzględnienia większej lub mniejszej liczby dat. Co więcej, daty, z jakimi mamy do czynienia, zawsze należą już do jakiejś klasy dat, wyznaczającej domniemany obszar historycznych badań - obszar, który jawi się historykowi jako problem do rozwiązania w trakcie pracy nad pełnym i kulturowo dopuszczalnym opisem przeszłości.
Na podstawie tego wszystkiego Levi-Slrauss wnioskuje, iż „rzekoma ciągłość historyczna”, którą badacz odnajduje w źródłach podczas sporządzania całościowego opisu ich różnych aspektów'w formie opowiadania narracyjnego, „zależy jedynie od zwodniczych konturów”, jakie on sam na owe źródła nakłada. Tc „zwodnicze kontury” to rezultat „abstraho-