XV wieku. Zastąpmy tylko „strzały” z pierwszego zdania „kulami”, a możemy wszystkie te zwroty włożyć z równym powodzeniem w usta ułana z czasów Księstwa Warszawskiego.
Najszczęśliwiej potrafi poradzić sobie Przy borowski z językiem bohaterów wtedy, gdy wypowiadają się oni w afekcie. Wystarczy wówTczas ograniczyć ich język do wykrzykników w rodzaju: „O rety! rety; laboga, laboga!” — gdy będzie to język prostaczkowa A zagęściwszy wykrzykniki i porzekadła, w które Przyborowski wyposaża język wielu swych postaci w scenach silnej ekspresji, można osiągnąć pożądany efekt emocjonalnego napięcia.
W monologach poświęconych relacjom bohaterów o zdarzeniach, które wywarły na nich wrażenie, język jest na ogół precyzyjny i komunikatywny. Występuje to jednak tylko w meldunkach żołnierzy, dowódcy prawie zawsze grzeszą gadulstwem. O wiele lepiej wypadają te relacje, w których ekspresja posiada humorystyczne zabarwienie. Mówiącym język się plącze, wpadają w konwencję gawędy, którą autor umie posługiwać się najzręczniej.
Jest w powieściach Przyborowskiego wiele postaci potraktowanych z humorem i to również przesądza o dużej komunikatywności jego książek. Humor to co prawda niewymyślnej sytuacji i anegdoty. Bohater,
0 którym sądzono, że nie żyje, wrócił do rodzinnej wioski. Zobaczył go jogo towarzysz zabaw, wrzasnął: „upiór!” I tak jak był, z koniem zaprzęgniętym do brony rzucił się do ucieczki (Przygody Adamka). Inny z bohaterów schował paczkę z kiszką podgardlaną do lufy armatniej i zapomniawszy o tym wystrzelił na nieprzyjaciela (Pod Stoczkiem). Następny został obdarzony szynką, którą zawiesił sobie na plecach i skoczył do walki. Wszystkie śmiertelne razy pik kozackich otrzymała szynka (Rycerz bez skazy). Ktoś się przewrócił i twarz błotem sobie wysmarował, ktoś inny gubi kolejno pięć czapek. Zdarza się i szlachcic łgarz, który podaje na stół wieloryba wyłowionego w sadzawce, w którego brzuchu znajduje ponadto własny, zgubiony wcześniej zegarek (Rycerz bez skazy). Monopol na rozweselanie czytelnika mają żołnierze gawędziarze
1 niefortunni bohaterzy, tchórzem podszyci, którym nie wiedzie się na co dzień, lecz w bitwie mają szczęście Zagłoby. Ich humor krotochwilny, szlachecki i ludowo-sowizdrzalski przez swą naiwność prymitywnego gagu trafią łatwo do odbiorcy. Czyż zresztą nie najbardziej bawią dzieci cyrkowi klowni, niezgrabni i trochę tragiczni w swej fatalności? Dziecko odnajduje w tym kompensatę własnej nieporadności w zetknięciu z rzeczami i obyczajami świata dorosłych.
To nasycenie humorem stwarza w powieściach Przyborowskiego również jakąś przeciwwagę wzniosłych czynów stojących na wysokiej krawędzi patosu. I tu trzeba wspomnieć, że prawie żaden ze współczesnych