210 Czy potrzebne są zmiany w polityce loobec narkotyków?
niem i niebezpiecznym zachowaniem zapominając, iz to właśnie fakt, że narkotyki są nielegalne, spycha ich użytkowników do podziemia, tworząc w ten sposób szczególną podkulturę zachowań dewiacyjnych. Ci, którzy zażywają narkotyki w sposób rekreacyjny, nie są dostrzegani, ponieważ nie sprawiają kłopotów, podobnie jak ci, którzy piją alkohol jedynie w towarzystwie. Do poradni narkotykowych przychodzą tylko ci, którzy nadużywają narkotyków, oraz ci, którzy nie potrafią sobie radzić w takich sytuacjach. Uzależnieni od narkotyków, którzy zgłaszają się do internisty lub na oddział uzależnień narkotykowych, są tak samo reprezentatywni dla ogółu używających narkotyki, jak spotykani na ulicy alkoholicy dla ogółu pijących w czasie spotkań towarzyskich czy dla przyjemności.
Wokół leczenia i kontroli stosowania narkotyków wyrósł cały przemysł z dużą liczbą „ekspertów", przenoszących swoje sprzeczne interesy do debaty nad legalizacją, która nie wyszła jednak poza skomplikowany splot uwikłanych w nią partykularnych interesów. Wśród polityków obserwuje się typową niechęć do zmian i nie mniej typową skłonność do wzniosłej retoryki. W tej sytuacji zamiast radykalnych zmian mamy związaną z narkotykami zorganizowaną przestępczość, deprawację i fałsz oraz ogromne kwoty wydawane na prowadzenie wojny z narkotykami. Niechętnie myślimy o tym, ze społeczne i indywidualne problemy spowodowane delegalizacją narkotyków często przewyższają problemy związane z samym zażywaniem narkotyków.
Podsumujmy główne argumenty za i przeciw dekrymi-nalizacji narkotyków sprzedawanych na ulicy. Ci, którzy są zatwierdzą, że samokontrola będąca wynikiem edukacji, jak również nieformalny wpływ grupy rówieśniczej są lepsze niż przymus narzucony przez państwo, i że politykę wobec narkotyków należy kształtować na takich samych zasadach, na jakich opiera się stosunek współczesnych społeczeństw do innych potencjalnie szkodliwych czynności, takich jak nadmierne picie alkoholu, przejadanie się czy boks. Po drugie, prohibicja przyniosła rezultaty odwrotne do zamierzonych - zwiększyła opłacalność działań przestępczych i spowodowała, że ich metody są coraz bardziej wyrafinowane; egzekwowanie przepisów antynarkotykowych kosztuje mi-hardy dolarów, a tymczasem podaż narkotyków wcale się nie /mniejsza. W więzieniach Ameryki Północnej przebywa wię-ł ej ludzi niż kiedykolwiek w jakimkolwiek demokratycznym kraju, a więcej niż połowa z nich została skazana za przestępstwa związane z narkotykami.
Cena i dostępność narkotyków są bardzo podobne w krajach z twardą i liberalną polityką narkotykową. Gdy przestała obowiązywać prohibicja na alkohol, okazało się, że szkody społeczne z niej wynikające znacznie przewyższały korzyści zdrowotne. Zapotrzebowanie na bardziej niebezpieczne narkotyki jest mniej więcej stale, w związku z czym podniesienie ceny ma ograniczony wpływ na konsumpcję, za to znacznie większy na wzrost przestępczości. Uzależnieni, kiedy zabraknie używanych przez nich narkotyków, sięgają po prostu po inne. Rozprawienie się z marihuaną jest stosunkowo łatwe, ponieważ jest niewygodna w handlu i popyt na nią jest zmienny. Ale taka akcja mogłaby tylko doprowadzić do zastąpienia marihuany narkotykami bardziej niebezpiecznymi i przynoszącymi większe zyski producentom i handlarzom. Kupowanie narkotyków na ulicy jest niebezpieczne ze względu na toksyczne domieszki i przestępczy charakter handlu. Zanim wprowadzono prohibicję, wielu uzależnionych żyło normalnie, a niektórzy (wśród nich sławni lekarze) mieli nawet duże (np. naukowe) osiągnięcia. Problemy, które poprzednio miały charakter społeczny lub medyczny, zaklasyfikowano jako kryminalne.
Liberalizacja prawa pozwoliłaby osiągnąć duże finansowe oszczędności, które można by wykorzystać na leczenie uzależnionych i na edukację, a także na ograniczenie ryzyka związanego z używaniem narkotyków. Uzależnieni mogliby prowadzić względnie normalne życie, co między innymi wpłynęłoby na zanik zjawiska, które wiąże się z mianem „ćpun". Rację bytu utraciłyby organizacje przestępcze i zniknęłaby jedna z najpoważniejszych przyczyn ulicznej przestępczości. Sprzedawanie narkotyków w zaniedbanych dzielnicach miast stałoby się nieopłacalne i co za tym idzie w ogóle straciłoby sens. Badania antropologiczne i historyczne wskazują, ze wyższa podaż wcale nie musi oznaczać nie kontrolowanej konsumpcji.
Przeciwnicy zmian twierdzą, ze byłby to niebezpieczny i nieodpowiedzialny społeczny eksperyment. Narkotyki za-