96 Emiłe M. Cioran
tak by jego skoki wypełniły pustkę, którą upodobały sobie myśli. Jeśli bowiem myśli rodzą się z pustki życia, uwalniają się w chwili braku entuzjazmu. Niech nasz entuzjazm, przeciwnie, będzie nie do odparcia i w swym pędzie pociąga za sobą myśl. Rozpętanie się życia jest zbyt cenne, by nie zdeptało jasnych i bezpłodnych myśli. Jeśli jednak myśli pojawiają się na peryferiach naszego entuzjazmu, dajmy im życie w gorączce, a ich wrzenie rozproszmy w ognistej zawierusze entuzjazmu.
A jeśli nie chcecie widzieć w niej waszego jedynego szczęścia, nauczcie się myśleć w gorączce, zapalać myśli, wydobywać parę z idei. Niech gorączka będzie zwyczajnym losem waszych myśli. Wasz zapał nie zniży się już nigdy do poznania, a wasze ekstazy staną na drodze poszukiwaniu na zewnątrz tego, co uzyskać możecie w swym wnętrzu. Brak entuzjazmu czyni was jedynie obiektywnymi. Niech, na drodze ekstazy, wasze myśli będą zwykłym obejściem. Niech wasz zapał pochłonie istnienie i nieskończoność. Niech stłumione żądze wybuchną w pełni objęć i niech wasze pożądanie zapłodni świat.
Niech wasze siły będą demiurgiczne, a wasza pasja — kosmiczną seksualnością. Niech zasiew wieńczy wasz gest, a wasz instynkt niech płodzi nowe światy. Radując się szaleńczym pożądaniem, zapomnijcie o wielkiej odrazie, pokusie wyrzeczenia bez końca, oddzielenia bez powrotu. Strzeżcie się wielkiej odrazy, zgniłych chwil, trzymajcie się z dala od tych, przez których drogi istnienia ulegają zepsuciu. Gdyż wielka odraza jest goryczą, która dusi ekstazę istnienia, wzbrania nam zatracić się we wszystkim i nie pozwala, by wszystko zatraciło się w nas. Bracia, wybuchnijcie płodnością, niech wasze myśli będą nasieniem i niech ich urodzaj pozwoli wam zapomnieć o skłon-ilości do wielkiej odrazy. Niech wasz zapał będzie ciągłym /.apładnianiem, a rodząc nowe światy, przezwyciężając pokusy waszej otchłani, obejmijcie całą naturę.
Czy wszystkie smutki, które są dziś naszymi radościami, nie stały się morzami łez? Czy niegdysiejsze chybotliwe płomienie smutku nie oświetlają nas od tamtego czasu? A te oceany łez, które nas zalewają, pokrywając swym przypływem gorzką odrazę i suszę istnienia? Zachwycają nas te wszystkie łzy, które rodzą się w nas i rozpościerają jak bezmiar ukojenia, urzekają nas wszystkie zmierzchy, które przemieniły się w poranną zorzę. Czy nie płaczemy z byle powodu, czy nie upajamy się nieodpartą jasnością, szemrząca i przelewającą w nas w sposób przejrzyście płynny wszystkie smutki, które stały się radością? Czy nasze ekstazy nie są skąpane we łzach, tej odwrotnej stronie ognia, który nas wypełnia? Fale łez wznoszą się w nas, a my nie lesteśmy już niczym więcej niż morzem łez. Kropla za k t opią wylewa się z nas wzniosły smutek w bezgranicznym przypływie, a łzy sięgają źródła naszych radości. Tyle wylanych łez, tyle utraconych radości.
Jeśli istnieje na świecie jeszcze melancholia i entuz-|nzm, niech inne życie uczynione będzie z obsesji i wizji. Wznieśmy się aż do punktu, w którym nasz paroksyzm ukaże nam inne życie i równy będzie życiu, do którego ilą/.y nasz entuzjazm. Porwijmy się na korzenie życia, by w absolutnym stwarzaniu inny świat oddał się naszym nkstazom. Więcej warte jest zniszczenie życia u samych kot żeni niż spijanie później ich zgniłych soków. Mamy wystarczająco dużo sił, by wyrwać życie z jego plugawego I zepsutego środowiska, a nowe soki niech pobudzą na nowo jego puls. Zasadźmy życie w słońcu, niech jego noki będą światłem. Niech wzrasta w słońcu, zacznijmy