- Twój brat to zrobił. A tu głos się niesie - odparła księżna.
Floss wzruszyła ramionami. Jej matka dotarła na schodki Elbego i stanęła przy mężu.
- Fłoss, nigdy nie byłaś zdolna osiągnąć czegokolwiek. A co do ciebie - zwróciła się do Freda - stawanie po stronie twojej siostry może być tragiczną pomyłką. Radzę to przemyśleć. Chyba że również wolisz wygnanie z tą bandą nieudaczników.
- Patrząc na to, ku czemu to wszystko zmierza, przyznaję, iż wolę to niż pozostawanie tutaj - powiedział cicho Fred.
- Żałosne. Ale mogłam się spodziewać. Dwoje bezwartościowych, niewdzięcznych dzieci, a nie tylko jedno. Chwała Mab, że mam Ferona.
Major poderwał głowę, przywodząc na myśl jojo Freda. Słyszałam, jak dusi w sobie śmiech. Brzmiało to niczym okrzyk zwycięstwa.
- To ty nas wychowałaś, matko - zauważyła Floss.
- Mnie również wychowała. Od razu widać, kogo lepiej - odparł Feron zadowolonym głosem.
Podobnie jak wcześniej, poczułam, jak powietrze wokół mnie napina się w oczekiwaniu. Poczułam, jak noc wdycha zapach trzcin, lilii wodnych i nagietków; dostrzegłam, jak świetlikami porusza wiatr, jeszcze zanim książę powiedział ostrym tonem:
- Feron, dosyć tego. Martene, opanuj się.
Księżna odwróciła się do swojego męża, unosząc dłoń
do uderzenia, lecz on złapał ją za nadgarstek i powiedział głosem przypominającym rój wściekłych pszczół:
- Rządzimy wspólnie. Nie zmuszaj mnie, bym zmienił tę politykę i rządził w pojedynkę.
Odgłos powietrza wciąganego jednocześnie przez publiczność był prawie niesłyszalny wśród szelestu materiału, gdy księżna wyszarpnęła rękę i odwróciła się na pięcie. Major ruszył za nią, lecz na jego ramię opadła dłoń Ferona, który powiedział:
- Twoje usługi nie będą dłużej potrzebne.
Dla wszystkich stało się jasne, że Major nagle stał się przeszkodą, a nie pomocnikiem. Zatrzymał się i popatrzył na Ferona, jakby nie był pewien, dokąd iść ani co robić. Ignorując tę scenę, księżna ominęła szerokim lukiem publiczność i zniknęła w mroku.
- Ojcze - zaczął Feron.
- Później - odrzekł książę.
Tylko jedno słowo, które zabrzmiało niczym flaga łopocząca na silnym północnym wietrze. Feron odwrócił się i podążył za matką.
Major powoli rozejrzał się wkoło. Wyglądał, jakby szukał przyjaciół. Ewidentnie żaden nie miał zamiaru się ujawnić. Czmychnął więc, ruszając śladem księżnej i Ferona, znikając w miękkim jedwabiu nocy.
Trzy oddechy milczenia. Potem, ogłuszona, złapałam Nicholasa za rękę.
- To wszystko znaczyło to, co myślę?
- Chyba tak - potwierdził promienny niczym słońce w wiosenny dzień.
- O, rany. - To chyba nie wystarczyło, ale nic innego nie przychodziło mi do głowy.
Za to Nicholasowi zdecydowanie tak.
- Nie chcesz zobaczyć punktów?
Zaśmiał się lekko i zaciągnął mnie na ganek Elbego. Odwróciliśmy się i w blasku świetlików odczytaliśmy kartki, które jeszcze były widoczne.
251